Islam. Historia religii pokoju

REKLAMA

Jak powszechnie wiadomo, islam jest religią pokoju, a prawdziwym problemem cywilizowanego świata są co najwyżej islamofobi, którzy mają nikłe pojęcie na temat dziejów religii objawionej prorokowi Mahometowi.

Urodzony w 570 roku w Mekce prorok bardzo szybko dał się poznać jako osoba wysoko ceniąca sobie cnotę przedsiębiorczości. Jako 25-latek poślubił 40-letnią Chadidżę, najbogatszą kobietę w mieście. Wtedy właśnie doznał objawienia, które skłoniło go do głoszenia wiary w bóstwo, które określał mianem Allaha. Mahomet próbował przekonać swoje otoczenie do swojego bóstwa, lecz szło mu wyjątkowo kiepsko, dopóki nie zawarł taktycznego z sojuszu z przywódcami dwóch plemion z pobliskiej Medyny.

REKLAMA

Jak przystało na założyciela religii pokoju, dzielny Mahomet uznał po przybyciu do Medyny, że nadszedł czas na zmianę strategii. Wtedy właśnie w całkowicie pokojowy i tolerancyjny sposób zaczął organizować wycieczki po całym regionie, w ramach których zaprzyjaźnieni z nim Arabowie grozili okolicznej ludności palcem lub prowokacyjnie wykrzykiwali pod adresem swoich ofiar „Terefere!” albo „Niedoczekanie wasze!”. Opisując ten okres życia Mahometa, historycy zwracają często uwagę na zbieżność z innym bohaterem walk o pokój na świecie, Ernesto „Che” Guevarą, który w czasach młodości odbył podróż motocyklem po Ameryce Południowej. Co prawda Mahomet przemieszczał się na wielbłądzie, lecz jego pustynne eskapady miały w sobie równie wiele romantycznego uroku.

Mahometa łączyło z „Che” Guevarą

również to, że był przedstawicielem klasy społecznej wyzyskiwanej przez kapitalistów i dlatego, wobec braku odpowiedniego ustawodawstwa socjalnego, musiał uciekać się do napadów na karawany kupieckie. Kapitalizm już wtedy pokazywał swoje mroczne oblicze, dlatego nie powinniśmy źle oceniać Proroka w jego działaniach. Brak stabilnej umowy o pracę może popchnąć do skrajności każdego z nas.

W 624 roku Mahomet, stojąc na czele 300 „społecznie wykluczonych”, stoczył swoją pierwszą zwycięską bitwę pod Badrem, która miała wyjątkowo pokojowy i tolerancyjny charakter. Jako wyjątkowo skromny człowiek wziął dla siebie tylko piątą część łupów, resztę dzieląc pomiędzy swoich wykluczonych społecznie braci w wierze. Wtedy też Prorok opracował koncepcję dżihadu, która w chrześcijańskich i islamofobicznych kręgach jest nieustannie mylnie interpretowana. Wznosząc się na wyżyny humanizmu i otwartości wobec innych, Mahomet wezwał swoich braci w wierze do powszechnej wojny z niewiernymi psami oraz przejmowania ich majątków.

W czasie pobytu w Medynie muzułmanie mieli odbyć łącznie 38 pokojowych napadów, w ramach których okazując miłość i miłosierdzie, mordowali mężczyzn oraz niewolili ich żony i dzieci. Prawdziwym dowodem tego, że islam uczy miłości, było zaś małżeństwo podstarzałego Proroka z sześcioletnią dziewczynką o imieniu Aisza. Szanując fakt, że Aisza była jeszcze tylko dzieckiem, Mahomet miał skonsumować małżeństwo dopiero, gdy ukończyła dziewięć lat. Był więc Mahomet prawdziwym nauczycielem miłości.

W sercu wielkiego założyciela islamu była wciąż jednak rodzinna Mekka, pod którą zjawił się wreszcie ze swoim pokojowym wojskiem. Wcześniej ostrzegał swoich ziomków, że „wróci jako rzeźnik”, lecz nikt nie jest prorokiem we własnym domu. Z ogromnym bólem serca zajął swoją rodzinną miejscowość, wspaniałomyślnie mordując jedynie kilku głównych wrogów (a mógł przecież wszystkich, tak jak w innych miejscowościach).

Wkrótce w rękach miłującej odmienność grupy zwolenników Mahometa znalazł się cały Półwysep Arabski. Tuż przed swoją śmiercią Prorok rozesłał do władców Persji, Bizancjum, Etiopii, Rzymu, Omanu, Bahrajnu, Syrii i Jemenu wspaniałe przesłanie pokoju, które powinno znaleźć się na specjalnej liście UNESCO „Pamięć świata”, na której znajdują się już m.in. rękopis IX symfonii Ludwika van Beethovena czy też 21 postulatów robotników ze Stoczni im. Lenina w Gdańsku. W owym liście Mahomet złożył następującą propozycję: „Przyjmij islam, a będziesz ocalony, a Allah podwoi Twoją nagrodę, a jeśli odmówisz, będziesz odpowiadał za to, co stanie się z Tobą i Twoim ludem”.

Ksenofobiczny Zachód

od samego początku miał wielki kłopot z przyjęciem pokojowego przesłania Mahometa. W 732 roku nieogoleni, zakompleksieni i ograniczeni w swoich horyzontach myślowych frankijscy wojownicy pod wodzą Karola Młota dali zbrojny odpór religii pokoju, lecz jej przedstawiciele nie chcieli pozostawić Europejczyków na pastwę nienawistnego chrześcijaństwa. W 1571 roku plany pokojowo nastawionych Turków pokrzyżował niepostępowy papież Pius V, a w 1683 roku na przeszkodzie stanął skrajnie zaściankowy i ksenofobiczny Jan III Sobieski.

Na szczęście mamy dziś XXI wiek i wyzbyliśmy się już dawnych przesądów. Europa jest dziś tolerancyjna jak jeszcze nigdy do tej pory: walczy z homofobią, nie wiąże płci z czynnikami natury biologicznej i wreszcie wstydzi się swojej naznaczonej krucjatami oraz inkwizycjami przeszłości. Jest dziś wreszcie gotowa na przyjęcie przesłania pokoju, które sformułował niegdyś prorok Mahomet.

REKLAMA