
Zarażony śmiertelnym wirusem kleszcz zwiał japońskim naukowcom na konferencji prasowej w Myizakai. Nie udało się go dopaść, więc budynek ewakuowano
Japońscy naukowcy zorganizowali konferencję prasową w Myiazaki na wyspie Kiusiu, mającą uświadomić jak duże niebezpieczeństwo mogą stanowić dla ludzi zarażone kleszcze. Przynieśli na nią ze sobą dwa osobniki.
Na szczęście jeden był już martwy. Za to drugi, nie tylko był żywy, ale jeszcze zarażony śmiertelnie groźnym wirusem choroby SFTS.
W Japonii około 60 osób rocznie zostaje ugryzionych przez kleszcze zarażone tą chorobą. Co piąta z nich umiera.
Dziennikarze mieli sobie obfotografować kleszcze. Jak donoszą media, w pewnym momencie ten żywy uciekł. Nie podano jaką musiał rozwinąć prędkość, by zbiec dziennikarzom i naukowcom.
Tak czy owak, pościg i poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Japończycy zdecydowali o ewakuacji budynku, w którym grasował kleszcz. Następnie użyto broni chemicznej.
Nie wiadomo jednak jak zareagował na to kleszcz. Jest nadal poszukiwany, żywy lub martwy.
Czytaj też: Polscy muzycy aresztowani w Stanach Zjednoczonych. „Porwali swoją fankę” [VIDEO]
Czytaj też: Odkodowali „list od szatana” sprzed 340 lat. „Zastosowaliśmy program z Ukrytej Sieci”