
„Superekspre”s przeprowadził wywiad z Silje Garmo, Norweżką, która wraz córką uciekła do Polski i prosi o azyl. Urzędnicy chcą jej odebrać dziecko. Jej relacja jest szokująca.
O tym niezwykłym przypadku już pisaliśmy. Sije Garmo uciekła z Norwegii wraz z córką. Tamtejszy Urząd ds Opieki nad Dziećmi – Barnevernet (BV) uznał, iż kobieta nadużywa leków przeciwbólowych i prowadzi „chaotyczny styl życia”, więc chce jej odebrać córkę.
W wywiadzie dla Superekspresu kobieta mówi, iż pojęcie „chaotyczny tryb życia”, to wygodna formuła, której używa się w tego typu sprawach. To może wystarczyć do odebrania dziecka. Norweżka twierdzi, że w takich przypadkach nie jest potrzebny żaden wyrok sądu, a zwykły donos.
Donos na nią miał złożyć ojciec jej starszej córki. Jak mówi w rozmowie z SE, zarzucił jej właśnie chaotyczny tryb życia, i że ma „zespół przewlekłego zmęczenia”. Garmo wylądowała wtedy w specjalnym ośrodku dla kobiet prowadzonym przez Barnevernet.
Tam wielokrotnie badano ją. Wyniki badań nie potwierdziły, jakoby nadużywała leków przeciwbólowych, co miało być przyczyną jej zmęczenia.
Norweżka relacjonuje, iż wobec kobiet przebywających w ośrodku stosowane są okrutne praktyki. Są faszerowane lekami, by otępiałe pogodziły się ze swoją sytuacją, a gdy odmawiają siłą wykonuje im się zastrzyki.
Zobacz też: To nie fotomontaż. Zima przyszła do Polski, a przecież lato jeszcze się nie skończyło [FOTO/VIDEO]
Pomna wcześniejszych doświadczeń postawiona po urodzeniu drugiej córki przed alternatywą: albo oddaje dziecko, albo ląduje w ośrodku, kobieta zdecydował się na desperacki krok i uciekła ze swojej ojczyzny.
Wcześniej uciekła z ośrodka. Jak opowiada cały czas zatrudniała byłego policjanta i adwokata, dzięki czemu, w przeciwieństwie do innych przetrzymywanych kobiet, czuła się w ośrodku w miarę bezpiecznie. Ponieważ jest dość zamożna i dobrze wykształcona, to miała świadomość swoich praw – inaczej niż wiele innych kobiet zamkniętych w ośrodku.
Gdy znalazła się w naszym kraju – jak mówi dziennikarzowi SE – urzędnicy w Polsce nie mogli uwierzyć, że jest Norweżką i dopytywali, czy aby nie Czeczenką.
Silje Garmo twierdzi, że zna wielu Norwegów, którzy uciekli z kraju i ukrywają się w Polsce. Ona jednak jako pierwsza zdecydowała się ubiegać o przyznanie statutu uchodźcy.
Sprawa Silje Gormo to prawdziwy dar od niebios dla rządu Beaty Szydło. Władze mogłyby zachęcić ukrywających się w Polsce Norwegów do ujawnienia się. I na zarzuty jakoby nie chcemy przyjmowania uchodźców odpowiedzieć: „Jak to, przecież przyjmujemy”