Polski profesor nie wpuszczony na Ukrainę za pisanie prawdy o Banderze i ludobójstwach

REKLAMA

Profesor Czesław Partacz, autor kilku monografii o ludobójstwie OUN-UPA, nie został wpuszczony na Ukrainę.

Profesor Czesław Partacz, który przebywał w uzdrowisku wraz z żoną, wykupił wycieczkę na Ukrainę, by odwiedzić Lwów. Został jednak zatrzymany na granicy przez ukraińską straż graniczną.

REKLAMA

Nie tylko że zostałem cofnięty, ale wbito mi pieczątkę z zakazem wjazdu na Ukrainę do 11 maja 2020 roku – powiedział Czesław Partacz portalowi Prawy.pl

Profesor dodał, że pogranicznicy powiedzieli mu dlaczego go zatrzymali, tylko  przedstawili dokument  dokument podpisany przez oficera SBU ipowołujący się na paragrafy prawa przygranicznego.

Zobacz też: Rosjanie strzelają z „zabytkowych” rakiet. Wielkie manewry Floty Północnej, a na nich złom. Wpadka czy dezinformacja? [VIDEO]

Wycieczka do Lwowa, na którą jechał prof. Partacz była zorganizowana. Szybko przeszła przez polską odprawę, on jednak został zatrzymany.

Kierowniczka wyjazdu została poinformowana, że są problemy z jedną osobą. Okazało się, że to chodzi o mnie. Poszedłem tam do nich i okazało się, że jestem niepożądany na Ukrainie. Kierownik zmiany na granicy stwierdził, że on nie wie, dlaczego taka decyzja przyszła z Kijowa, jakie są tego powody. Ja na Ukrainie nie byłem dziewięć lat – tłumaczył prof. Partacz.

Uczony uważa, że na liście SBU znalazł się z powodu jego działalności naukowej.

Zajmuję się ich umiłowanym Banderą i ludobójstwem. Piszę bardzo krytycznie, ale prawdziwie. Ostatnio popełniłem też kilka artykułów o współczesnej Ukrainie, o ich mafii, korupcji, dziadostwie itd. I widocznie któryś z członków Związku Ukraińców w Polsce mnie po prostu zakapował, bo oni pełnią rolę szpiegów w Polsce – powiedział prof. Partacz.

Zobacz też: Wojna na górze. W ruch poszły teczki. W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego zdemaskowano bojownika o socjalizm i PZPR

REKLAMA