Katalończycy od wczesnych godzin rannych formują kolejki przed lokalami, gdzie zamierzają oddać głos w kontestowanym przez rząd centralny w Madrycie referendum w sprawie niepodległości Katalonii – podała agencja Reutera powołująca się na naocznych świadków.
Kolejki ustawiły się w kilku miejscach w Barcelonie, przede wszystkim – przed szkołami.
Lokale wyborcze mają być czynne od godz. 9:00, jednak istnieją uzasadnione obawy, że władze centralne nie dopuszczą do otwarcia wielu z nich.
W sobotę hiszpańskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że zamknięto większość budynków publicznych, które miały służyć jako lokale do głosowania w referendum w sprawie niepodległości Katalonii.
Jedynie „kilka” potencjalnych lokali do głosowania jest okupowanych przez ludzi zdecydowanych na utrudnianie policji wysiłków mających na celu egzekwowanie decyzji sądu, zakazującej korzystania z budynków użyteczności publicznej podczas planowanego na niedzielę głosowania – podało ministerstwo w oświadczeniu.
Do Barcelony zostały ściągnięte z całej Hiszpanii dodatkowe siły policyjne, oceniane na „tysiące funkcjonariuszy”.
Reuters TV podaje, że nad ranem z bazy w porcie w Barcelonie wyjechało ponad 30 wozów policyjnych (mikrobusów policyjnych i mikrobusów nieoznakowanych oraz ciężarówek).
Regionalny kataloński rząd Carlesa Puigdemonta zapowiedział, że głosowanie odbędzie się w ponad 2300 lokalach wyborczych, ale władze centralne w Madrycie, które uznają plebiscyt za nielegalny, zamierzają doprowadzić do całkowitego paraliżu referendum.
5:33 w Barcelonie,tłumy przed jedną ze szkół – lokalem w katalońskim referendum.O 6policja ma próbować usunąć okupujących ją ludzi @RMF24pl pic.twitter.com/wM4J5YXHIu
— Paweł Balinowski (@PBalinowski) October 1, 2017