Przypadkowi ludzie stali się mimowolnymi bohaterami tragedii w Las Vegas, gdzie w największej w historii USA masakrze 64-letni morderca zabił ponad 50 osób i ranił 406.
Na koncercie muzyki country bawiło się 40 tysięcy ludzi, gdy z 32 piętra pobliskiego hotelu uzbrojony w osiem karabinów maszynowych Stephen Paddock otworzył ogień do tłumu. Przerażeni ludzie szukali schronienia przed kulami gdzie się dało. Wielu nie znalazło.
Gdy morderca został w końcu namierzony przez policję i po szturmie na hotelowy pokój popełnił samobójstwo, na placu gdzie odbywał się koncert zostały setki rannych ludzi. Dojazd do nich był często niemożliwy z powodu ogólnego chaosu i barierek, które odgradzały teren.
I wtedy znaleźli się ludzie, którzy postanowili działać. Na nagraniu widać, jak jeden z uczestników koncertu zaczyna sterować ruchem, by karetka mogła dojechać do rannych, a w tym czasie inni rozbierają barierki i wykorzystują je jako nosze, by dostarczyć w ich pobliże postrzelonych przez zamachowca ludzi.
Zobacz też: Marilou Danley zatrzymana. Kim jest znajoma sprawcy największej masakry w historii USA? Nowe fakty