Tak kończą tyrani! Najbardziej makabryczne śmierci dyktatorów [RANKING]

REKLAMA

Liberyjski prezydent William Tolbert kochał pieniądze. Nieznająca granic pazerność była przyczyną jego zguby. Podobno bycie bezwzględnym tyranem jest najlepszą gwarancją spokojnej starości. Może i tak, ale nie każdy dyktator miał okazję się o tym przekonać. Dzisiaj opowiemy o tych zbrodniarzach, którzy nie zdołali uciec przed sprawiedliwością. I o makabrycznym końcu, jaki ich spotkał.

Dobrze znane są losy tyranów, takich jak Adolf Hitler, Benito Mussolini czy choćby Nicolae Ceauşescu. W naszym zestawieniu nie będziemy o nich pisać. Skupimy się na bardziej egzotycznych postaciach. Listę mają (wątpliwy) zaszczyt otworzyć dwaj prezydenci Liberii, którzy w przeciągu zaledwie dekady przenieśli się na tamten świat w szczególnie krwawych okolicznościach.

REKLAMA

Pokarm dla sępów. Śmierć Williama Tolberta

Pierwszym z nich był – rządzący krajem od 1971 r. – William Tolbert. Można powiedzieć, że odziedziczył on urząd po swoim przyjacielu Williamie Tubmanie. O ile jednak Tubmana bawiła władza, to Toblert – zgodnie z tym co pisał Ryszard Kapuściński w „Hebanie” – ponad wszystko kochał pieniądze:

Była to chodząca korupcja. Handlował wszystkim – złotem, samochodami, w chwilach wolnych sprzedawał paszporty. Za jego przykładem szła cała elita, owi potomkowie czarnych niewolników amerykańskich. Do ludzi wychodzących na ulicę z wołaniem o chleb i wodę Tolbert kazał strzelać. Jego policja zabiła setki ludzi. Nic zatem dziwnego, że uciskani mieszkańcy kraju szybko mieli dosyć jego rządów. Z okazji postanowił skorzystać 28-letni sierżant Samuel Doe. Chociaż był półanalfabetą, miał wielkie aspiracje. Też chciał zostać dyktatorem! W tym celu zawiązał w liberyjskiej armii spisek i 12 kwietnia 1980 r. dokonał zamachu stanu.

Wraz z szesnastoma innymi żołnierzami Doe pod osłoną nocy wdarł się do pałacu prezydenckiego, gdzie szybko rozprawiono się z zaskoczoną ochroną. Następnie napastnicy poćwiartowali jeszcze żywego Tolberta w łóżku. Wyjęli mu wnętrzności i wyrzucili na dziedziniec psom i sępom na pożarcie. Stanowiło to złą wróżbę dla tych którzy dotychczas sprawowali władzę w kraju.

REKLAMA