
Prezydent Austrii Alexander Van der Bellen powierzył w piątek misję utworzenia rządu Sebastianowi Kurzowi – szefowi Austriackiej Partii Ludowej (OeVP), która zdobyła najwięcej głosów w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Już w pierwszym dniu nowy kanclerz powiedział coś, co zdenerwuje socjalistów.
Van der Bellen wykorzystał tę okazję do przedstawienia własnych przemyśleń na temat nowego rządu i jego polityki.
Podkreślił, że Austria musi być również w przyszłości „silnym krajem w sercu Europy i w centrum Unii Europejskiej”.
Zobacz także: Kurz zostanie nowym kanclerzem. Będzie rekordzistą w jednej dziedzinie. Może zdeklasować Macrona
W swoim wywiadzie dla „Spiegel” Kurz powiedział: Nie potrzebujemy europejskiej unii socjalnej. Ja w to nie wierzę. (…) Nie potrzebujemy więcej reguł (nakazów i zakazów – Red.) w Europie.
Kurz nie posunął się oczywiście do stwierdzenia, że „Unia Europejska powinna zostać zniszczona”, w swoich wypowiedziach wskazuje na pro-europejski kurs swojego rządu. Podkreśla jednak, że zamiast obecnej polityki socjalnej UE należałoby powrócić do zwykłej wspólnoty gospodarczej, zamiast tworzyć nowe prawa – przestrzegać tych z pierwszych traktatów.
Do tego Sebastian Kurz dodawał, że dostał mandat od społeczeństwa jako przedstawiciel frakcji pro-europejskiej, jednak w wielu kwestiach decyzje powinny podejmować państwa narodowe. Wypowiedzi Kurza są oczywiście wyważone, jest to przedstawiciel establishmentu, zawsze to jednak coś lepszego niż słowa eurokratów o konieczności federalizacji UE.
Wybory parlamentarne wygrała OeVP, drugie miejsce zajęła Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPOe), a trzecie prawicowo-populistyczna Austriacka Partia Wolności (FPOe).
Kurz przyjął misję utworzenia rządu. PO rozmowie z prezydentem oświadczył, że jest świadomy „wielkiej odpowiedzialności” i zgodnie z zapowiedzią przystępuje do rozmów ze wszystkimi reprezentowanymi w parlamencie partiami.
Warto przeczytać: Brytyjskie media sugerują powstanie nowego sojuszu z Polską w roli głównej. Czy dzięki wyborom w Austrii zbudujemy Międzymorze?
Źródło: PAP/Spiegel