
Wiele belgijskich szkół zaczęło zabraniać przychodzenia do nich ojcom uczących się w nich dzieci. Ich obecność może bowiem krępować muzułmanki.
Kilka szkół w Antwerpii, Ghent i Brukseli wprowadziło zakaz przychodzenia do nich przez mężczyzn. Ojcowie zostali wykluczeni ze wszystkich zajęć pozalekcyjnych, a także z prac na rzecz szkoły i uczniów.
Jak informuje belgijski dziennik De Morgen, ma to zachęcić muzułmanki do większej aktywności i włączania się w życie szkół.
Według dyrekcji tych placówek, obecność mężczyzn może je krępować i zniechęcać do angażowania się w szkolne sprawy.
I tak w jednej ze szkół w Antwerpii tylko kobietom wolno teraz pomagać przy wydawaniu uczniom posiłków na stołówce. W szkole w Ghent tylko matkom wolno być obecnym w trakcie zajęć i zawodów sportowych.
Szkoła pociesza na swojej stronie internetowej, że to tylko „okres przejściowy”. Jak już muzułmanki nabiorą śmiałości i ochoty do uczestniczenia w życiu szkoły, to i ojcom pozwoli się do nich przychodzić.
Wcześniej w jednej ze szkół w Brukseli zlikwidowano Dzień Matki, ze względu na „szacunek dla innych kultur”.
Dziennik De Morgen poprosił o komentarz w tej sprawie znanego belgijskiego filozofa Patricka Loobuycka z Uniwersytetu w Antwerpii. Według myśliciela pomysł nie jest wcale zły.
– Jeśli chcesz w jakiś sposób zachęcić rodziców, którzy nie przychodzą do szkół, to to jest dobry pomysł, ale trzeba go wprowadzać ostrożnie – snuje swoje brednie filozof. – Nie można jednak wzmacniać pewnych przesądów. Ostatecznym celem jest równe traktowanie kobiet i mężczyzn.
Inni wskazują, że zakaz odwiedzania szkół przez ojców jest nie tylko debilny i niemoralny, ale stanowi wprost przeniesienie obyczajów z meczetów, gdzie funkcjonują odseparowane od siebie społeczności.
Kobiety mają więc swoje „komitety sióstr”, które organizują wydarzenia tylko dla nich, a mężczyźni nie są do nich dopuszczani.