„Zadanie: zabić na miejscu. Jeśli są w Rakka, umrą w Rakka”. Nie ma litości dla cudzoziemców walczących w szeregach ISIS [Brutalne VIDEO]

ISIS żołnierze wojna islam
Syryjscy żołnierze przygotowują broń przed atakiem na tereny zajęte przez rebeliantów. fot. EPA/STRINGER
REKLAMA

Żadne państwo nie chce z powrotem swych obywateli, którzy przyłączyli się do ISIS. Koalicja antyislamistyczna chce ich wszystkich zabić na polu walki.

U szczytu potęgi państwa islamskiego ponad 30 tysięcy cudzoziemców przedostało się do Syrii i Iraku, by walczyć po stronie dżihadystów. Wraz z upadkiem ISIS wiele państw musi się zmierzyć z problemem ewentualnego powrotu do siebie terrorystów.

REKLAMA

Choć żaden kraj oficjalnie nie odciął się od swych obywateli, to wypowiedzi różnych oficjeli, a zwłaszcza przebieg działań wojennych, jednoznacznie wskazują, iż siły koalicji antyislamskiej mają za zadanie zabić ich wszystkich na miejscu.

Taki los spotkał ponad 300 dżihadystów, którzy bronili się w okolicach szpitala i stadionu w wyzwolonej ostatnio syryjskiej Rakce – byłej „stolicy” państwa islamskiego.

Gdy okrążeni dżihadyści, wśród których było wielu cudzoziemców, debatowali, czy kontynuować walkę, czy się poddać i próbowali negocjować, siły koalicji przeprowadziły w ciągu 48 godzin 75 nalotów z powietrza. Wszyscy zginęli.

Zobacz też: Klęska kilkuset bojowników ISIS. Rosjanie strzelają do islamistów jak do kaczek w grze komputerowej. Niesamowite nagranie [WIDEO]

Kurdom walczącym po stronie antyislamistycznej koalicji rozdano fotografie i dane wszystkich cudzoziemców walczących w szeregach dżihadystów. Kurdowie sprawdzają poległych i szukają przybyszy wśród pojmanych bojowników ISIS.

Jeśli zginą w walce, to tak będzie najlepiej – powiedziała w radio Europe 1 francuska minister obrony Florence Parly, pytana o obywateli Francji walczących po stronie ISIS.

Wiadomo, iż w Syrii i Iraku operują francuskie siły specjalne, których zadaniem jest zabicie obywateli tego kraju, którzy są dżihadystami.

Żadnych złudzeń nie pozostawił też amerykański generała Brett McGurk. – Naszym zadaniem jest sprawić, by każdy walczący, który przybył z innego kraju do Syrii i przyłączył się do ISIS, zginął w Syrii – powiedział w wywiadzie dla dubajskiej telewizji Al-An.

Jeśli są w Rakka, umrą w Rakka – brutalnie zakończył.

Podobnie dzieje się w Iraku. Pojmani terroryści stają przed sądami. Jeśli udowodni im się terroryzm, skazywani są na karę śmierci. Dotyczy to także cudzoziemców. W ostatnim tygodniu wyrok wykonano m.in na schwytanym obywatelu Rosji.

Również Francja nie jest zainteresowana losem swych obywateli. Władze tego kraju interweniowały zawsze, gdy ich obywatelom groziła za granicą kara śmierci. Jednak nie tym razem.

Władze Francji oceniają, iż po wyzwoleniu Rakki w szeregach ISIS nadal walczy kilkuset jej obywateli. Niemcy szacują swoich walczących dżihadystów na około 600.

Przypuszcza się, iż około 6 tys przybyszy z Europy przyłączyło się do ISIS – głównie z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Belgii. Byli to głównie imigranci, lub ich potomkowie nawet w trzecim pokoleniu.

Kraje skąd pochodzą dżihadyści oczywiście nie chcą ich powrotu do domu. Obawy, iż sprowadzą terror i wojnę są całkowicie uzasadnione. Tym niemniej władze żadnego państwa oficjalnie nie utrudniają im powrotu, ale działają tak, by do tego nie doszło.

Rozwiązanie problemu pozostawiają siłom koalicyjnym, swoim służbom specjalnym, albo syryjskim i irackim sądom.

Zobacz też: Dramatyczny wzrost postępowań związanych z terroryzmem w Niemczech. Tylko w ciągu roku przybyło ich kilkaset procent

REKLAMA