Prawicowe treści są cenzurowane. Google oskarżone o łamanie pierwszej poprawki do Konstytucji USA. Internetowy gigant nabrał wody w usta

REKLAMA

Do sądu federalnego wpłynął pozew o łamanie przez Google Inc. pierwszej poprawki do Konstytucji. Autorem jest Denis Prager, gospodarz radiowego talk-show. Amerykanin twierdzi, że publikowane przez niego na YouTubie treści są blokowane tylko ze względów ideologicznych. Nie naruszają bowiem regulaminu strony. Przedstawiciele Google nie chcą komentować sprawy. Sprawę rozpatruje sąd.

Prager zauważył, że publikowane przez niego filmy są cenzurowane. Google udostępniał jego materiały w tzw. Restricted Mode.

REKLAMA

W ten sposób niemal niemożliwym stawało się dotarcie do konkretnego wideo. Mężczyzna jako przykład podał film dotyczący kwestii gwałtów na amerykańskich kampusach.

ZOBACZ: Szokująca oprawa w Niemczech. Zakpili z seryjnych gwałtów w Kolonii

Materiał został ocenzurowany. Dla porównania każdy użytkownik YT miał w tym samym czasie możliwość odsłuchania piosenki Lady Gagi o gwałtach lub też obejrzenia wywiadu z Joe Baidenem, który tłumaczył, w jaki sposób rozwiązać problem molestowaniu seksualnym na uczelniach.

Prager jest twórcą konserwatywnej medialnej organizacji, która zajmuje się propagowaniem prawicowych treści. Tematyka kanału dotyczy przede wszystkim systemu edukacji, który według autora jest niszczony przez środowiska lewicowe.

W jego opinii Google łamie zasadę wolności słowa, kierując się ideologią. Co ciekawe, sieciowy gigant nie chce komentować sprawy ani postępowania sądowego.

SPRAWDŹ: Ultimatum Google dla konserwatywnej witryny. „Usuńcie artykuł albo stracicie pieniądze”

Według niektórych opinii, Prager ma nikłe szanse na zwycięstwo. Komentatorów zastanawia jednak milczenie Google Inc. Ma to związek z podejściem do serwisu YouTube.

Istnieje szansa, że zostanie on uznany za forum publiczne. W takim wypadku sieciową korporację mogą czekać poważne kłopoty. Łamanie Konstytucji to już problem, nawet dla takiego giganta, jakim jest Google.

W połowie tego roku głośna była sprawa pracownika, który został zwolniony przez Google. Powodem był list, który James Damore rozsyłał wśród swoich kolegów i koleżanek z firmy. Zarzucał w nim, że firma cenzuruje treści konserwatywne i nie przestrzega zasady wolności wyznawania poglądów i słowa.

Źródło: hollywoodreporter.com

REKLAMA