
Amerykańscy komandosi dopadli w Libii Mustafę al-Imama, jednego z organizatorów ataku na ambasadę w Libii w 2013 roku. Zginęło wtedy 4 Amerykanów w tym sam ambasador. Terrorysta stanie przed amerykańskim sądem, co może być bardzo niewygodne dla byłego prezydenta Obamy i Hillary Clinton.
Waszyngton potwierdził złapanie jednego z organizatorów ataku na amerykańską placówkę w Bengazi we wrześniu 2012 roku. Terrorysta został już przewieziony do Stanów Zjednoczonych.
Zgodę na przeprowadzenie tajnej operacji wydał prezydent Donald Trump.
„Wczoraj na mój rozkaz Siły Stanów Zjednoczonych pochwyciły Mustafa al-Imamę” – podał Trump w specjalnym oświadczeniu Białego Domu.
„Teraz po sukcesie operacji, al – Imam stanie przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości za swą rolę w ataku 11 września 2012 roku w Bengazi, w którym śmierć ponieśli ambasador Christopher Stevens, Glen Doherty, Sean Smith, and Tyrone Woods”
W schwytaniu Mustafy al-Imama brały też udział służby podporządkowane oficjalnemu rządowi Libii.
Operację przeprowadzoną przez komandosów z Navy Seals poprzedziły wielomiesięczne rozpoznania i przygotowania. Dla amerykańskich specjalsów schwytanie terrorysty było sprawą honorową. W ataku na amerykańską placówkę w Bengazi poległo ich dwóch kolegów z Navy Seals, którzy ochraniali ambasadę.
Atak sprzed 5 lat wciąż wzbudza u Amerykanów ogromne emocje. Jest też wielką plamą na prezydenturze Obamy i urzędowaniu Hillary Clinton jako Sekretarza Stanu. Obwinia się ich o wielkie zaniedbania, dopuszczenie do ataku i okłamanie amerykańskiej opinii publicznej.
Personel znajdującej się pod ogniem ambasady i placówki CIA przez kilkanaście godzin domagał się wsparcia. Tymczasem Departament Stanu nie udzielał zgody na akcję amerykańskich komandosów, którzy z Włoch zostali przerzuceni do Libii.
Amerykańscy żołnierze sami, praktycznie, wbrew rozkazom, podjęli działania, ale było już za późno. Ambasada została spalona, a sam ambasador i jeden z dyplomatów już nie żyli.
Stacjonujący w tym czasie w Bengazi komandosi i ochroniarze wciąż ochraniali będący pod atakiem personel ambasady i placówki CIA. Dwóch z nich – byli żołnierze Navy Seals zginęło.
W sprawie zaniedbań Departamentu Stanu Kongres przeprowadził kilka dochodzeń, a sama Hillary Clinton została poddana kilkunastogodzinnym przesłuchaniom. W trakcie dochodzeń wyszło też na jaw, iż wraz z Obamą okłamała Amerykanów.
Obama i Clinton twierdzili, iż atak był spontaniczną, gniewną reakcją Libijczyków na zamieszczony na YouTube '”antyislamski film”.
Tymczasem okazało się, że akcja była starannie przygotowana, a o niebezpieczeństwie ataku wywiad wiele dni wcześniej informował Departament Stanu i prezydenta Obamę.
Ani ówczesny prezydent, ani Clinton, jako Sekretarz Stanu nie reagowali. By ukryć bezczynność, wymyślono historyjkę o filmie na YouTubie. Bajeczka była intensywnie promowana, bo własnie dobiegała końca kampania prezydencka 2012 roku.
Część amerykańskiej opinii publicznej, a także wielu wojskowych jawnie obciąża Obamę i Clinton śmiercią czterech Amerykanów.
Trump niewątpliwie wykorzysta proces Mustafy al-Imama do wyjaśnienia całej sprawy, a także przeciwko Demokratom i pracownikom administracji, którzy tuszowali wielkie zaniedbania Obamy i Clinton.
Na temat ataku na ambasadę w Libii powstał głośny film Michaela Baya „13 Hours” (13 Godzin).
Zobacz też: „Chciał zabić ilu tylko się da”. Policja zatrzymała Syryjczyka podejrzanego o przygotowywanie zamachu