Unijny program aktywizacji rodziców „działa”. Pomaga wszystkim, tylko nie pracującym rodzicom. „Niech się pani zwolni”

szkoła dzieci obowiązek szkolny
Przedszkolaki. Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
REKLAMA

Unia Europejska to utopijny projekt lewicowych intelektualistów, o którego absurdach powstały już nawet książki. Teraz skutki programu mającego aktywizować rodziców odczuły mieszkanki Warszawy.

Na Białołęce wdrożono unijny projekt, który ma aktywizować rodziców. W związku z tym powstały tam cztery żłobki, ale trzy z nich przyjmują dzieci jedynie osób bezrobotnych. Nie trudno domyśleć się, do jakich absurdów to prowadzi.

REKLAMA

Może pani zapisywać syna, ale jeśli pani pracuje, to lepiej nie liczyć na cuda (…) Najlepiej niech się pani zwolni – usłyszała jedna z matek chcących zapisać dziecko do żłobka.

Zobacz także: Ostre słowa premier Beaty Szydło do zagranicznych polityków szkalujących Polaków. Jasno postawiła się unijnym elitom

Druga z nich z kolei dowiedziała się, że żeby zapisać dziecko do żłobka musi być bezrobotna albo na zwolnieniu. Wszystko to dzieje się, mimo, że nie we wszystkich placówkach jest komplet dzieci, część miejsc pozostała wolnych.

Jak to jednak zwykle bywa, ludzka pomysłowość jest silniejsza od biurokracji. Rodzicom przekazywane są informacje, że muszą dogadać się z pracodawcą, który wystawi im minimum dwa tygodnie urlopu wychowawczego, wówczas dziecko można zapisać.

Jak tłumaczą „żłobki tak obchodzą unijne przepisy, bo niby skąd mieliby znaleźć 450, bezrobotnych lub na zwolnieniach, rodziców.

Warto przeczytać: Bruksela dokręci śrubę. Unia potrzebuje naszych pieniędzy. Szef Parlamentu Europejskiego chce zwiększyć podatki

Wcześniej były zarzuty, że rodzice z jednym dzieckiem nie mogli dostać miejsca dla dziecka w żłobku. Teraz nawet rodzina z jednym dzieckiem może dostać miejsce, jeśli oczywiście spełnia warunku projektu – mówi Marzena Gawkowska, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Białołęka.

REKLAMA