Polska ma wybrać producenta okrętu podwodnego dla Marynarki Wojennej. Tymczasem niemiecki oferent ma wielkie kłopoty

Okręt podwodny klasy 212 A. Źródło: Bundeswhr
Okręt podwodny klasy 212 A. Źródło: Bundeswhr
REKLAMA

Jeszcze w tym roku może zostać wybrany współproducent okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej.Poza samym zakupem większym wyzwaniem będzie późniejsza eksploatacja jednostek, naprawy, modernizacje i utrzymywanie ich w gotowości bojowej. Tymczasem ubiegający się o kontrakt niemiecki koncern ThyssenKrupp Marine Systems ma wielkie kłopoty.

MON ma dokonać wyboru między ofertą francuskiego koncernu Naval Group, który zaproponował okręty Scorpene uzbrojone w pociski rakietowe MBDA, szwedzkiego koncernu Saab oferującego okręty typu A26, lub niemieckiego TKMS (ThyssenKrupp Marine Systems) z okrętami 212A i 214.

REKLAMA

– Od kilkunastu lat czekamy na decyzję, która rozpocznie proces zakupu okrętów podwodnych. Dotychczasowe zapowiedzi były wyłącznie medialnymi gestami- powiedział agencji Newseria Biznes dr Łukasz Kister, ekspert do spraw bezpieczeństwa Instytutu Jagiellońskiego.

– Od ministra obrony wszyscy oczekują, że wreszcie rozpocznie proces budowy okrętów podwodnych – podkreślił Kister.

Tymczasem, jak donoszą niemieckie media, żaden z dostarczonych przez stocznię TKMS sześciu okrętów podwodnych niemieckiej marynarki wojennej nie jest obecnie gotowy do służby operacyjnej, po tym jak jedna z jednostek uległa uszkodzeniu w pobliżu Norwegii. Doniesienia te potwierdził rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony.

Dodatkowo, pion koncernu ThyssenKrupp specjalizujący się w budowie okrętów podwodnych ma poważne problemy z honorowaniem zawartych kontraktów.

Jak poinformował 23 listopada br. niemiecki dziennik „Handelsblatt”, brak inwestycji w technologię produkcji okrętów podwodnych spowodował, że wszystkie obecne kontrakty kilońskiej stoczni TKMS przynoszą straty, a terminy dostaw są opóźnione.

Za opóźnienia naliczane są przez klientów kary, które sięgać mogą dziesiątek milionów euro. Według cytowanych przez niemiecki dziennik pracowników kilońskiej stoczni przestarzałe procesy produkcyjne odbywają się w niej częściowo z wykorzystaniem dokumentacji technicznej tworzonej ręcznie na papierze. Powoduje to liczne niezgodności w produkcji i pogłębia opóźnienia w dostawach okrętów podwodnych.

Innym problemem stoczni TKMS, jak informuje Handelsblatt, jest składanie niemożliwych do zrealizowania obietnic. Ich realizacja staje się potem kłopotem dla niemieckich inżynierów na etapie budowy okrętów, opóźniając ich dostawę i zwiększając koszty, jeśli oczywiście okażą się w ogóle możliwe do spełnienia.

Niemieckie okręty mają potężne problemy techniczne. Marynarka Wojenna Niemiec nie ma dzisiaj żadnego sprawnego okrętu tej klasy, który próbuje nam zaoferować. Wynika to z braku zdolności do przeprowadzenia codziennych, normalnych eksploatacyjnych remontów i realizacji zadań związanych z modernizacją tych okrętów – mówi Łukasz Kister.

Zobacz też: Polacy są pionierami. Teraz nawet Niemcy chcą nas naśladować! „Najpierw odebrano to jako fanaberię”

Wielkim wyzwaniem dla MON będzie nie tylko zakup okrętów podwodnych, ale także późniejsza eksploatacja i utrzymanie ich w gotowości bojowej.

W przetargu na zakup okrętów musimy rozpatrywać oferty oceniając możliwości wywiązania się z takiego kontraktu i wynikających z niego elementów, takich jak późniejsza modernizacje, naprawy. Wszystkie te elementy powinny być brane pod uwagę przy decyzji o zakupie okrętu podwodnego – podkreśla dr Łukasz Kister.

Uzbrojenie w rakiety manewrujące jest jednym z kluczowych dla MON parametrów w wyborze nowych okrętów. Zdaniem ministra Antoniego Macierewicza jest to „warunek sine qua non”, tzn. że okręty nie zostaną zakupione bez rakiet.

Polska flota nie potrzebuje wielkich okrętów. Musimy skupić się na Bałtyku i być w stanie odstraszyć potencjalnego przeciwnika, albo zadać mu taki cios, który wydłuży czas oczekiwania na pomoc ze strony sojuszników. Tutaj niezbędne są pociski manewrujące – broń, która okrętom podwodnym nada jakikolwiek sens funkcjonowania na Bałtyku – mówi dr Łukasz Kister.

Zdaniem eksperta decyzja w sprawie wyboru producenta okrętów podwodnych do dalszych negocjacji przez stronę polską może zapaść jeszcze w tym roku.

Źródło: Newseria, Instytut Jagieloński

Zobacz też: Rosjanie zszokowali Argentyńczyków. Ich zdaniem za katastrofę ARA San Juan odpowiedzialni są.. .Brytyjczycy! „Łódź podwodną zatopiła angielska mina”

REKLAMA