
Kilkaset osób zgromadziło się w sobotę na placu Wilhelma Szewczyka w Katowicach, by protestować przeciwko zmianie patrona placu – śląskiego pisarza, ale też działacza partii komunistycznej w PRL. Decyzją wojewody śląskiego plac ma nosić imię Marii i Lecha Kaczyńskich. Protest zorganizowały katowickie struktury Platformy Obywatelskiej oraz różne środowiska krytycznie odnoszące się do decyzji wojewody.
Zmarły 26 lat temu Wilhelm Szewczyk był publicystą, pisarzem, krytykiem literackim, działacz partii komunistycznej w okresu PRL, członkiem wojewódzkich władz PZPR w Katowicach. Przez ponad 20 lat zasiadał w Sejmie PRL. Wojewoda, powołując się na opinię IPN, wskazuje, iż Szewczyk legitymizował komunistyczny ustrój.
Przemawiający podczas sobotniego protestu językoznawca z Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego, prof. Maciej Tramer, ocenił, że nie ma wątpliwości, iż Szewczyk był pisarzem bardzo ważnym i znaczącym. „Zostało po nim kilkadziesiąt książek, wierszy, powieści, artykułów, przekładów, gawęd, audycji radiowych i telewizyjnych. Był postacią bardzo charakterystyczną i rozpoznawalną” – mówił profesor.
„Historia Śląska nie jest jednoznaczna, nie jest czarno-biała i taka jest też historia Wilhelm Szewczyka. To jednak nie usprawiedliwia dokonywania zmiany nazwy ważnego placu w centrum Katowic bez konsultacji z mieszkańcami i po nocy. Nie zgadzamy się na taki tryb procedowania, który importowany jest na grunt naszego regionu. Z ulicy Wiejskiej, z polskiego Sejmu i Senatu” – wskazują autorzy petycji o przywrócenie placowi przed katowickim dworcem imienia Szewczyka.
Czytaj też: Dekomunizacja według Sosnowca. Chcą przemianować rondo Gierka na Trumpa. Radni są przeciw
Komentując w piątek wieczorem zapowiadaną na sobotę manifestację w obronie nazwy Placu Wilhelma Szewczyka, wojewoda zwrócił uwagę, że odbywa się ona w dniu 36. Rocznicy śmierci dziewięciu górników z kopalni Wujek, którzy zginęli od milicyjnych kul na początku stanu wojennego. Na sobotnie popołudnie zaplanowano w Katowicach uroczystości upamiętniające poległych górników.
„Trudno mi o komentarz bardziej głęboki niż to, że 16 grudnia 1981 roku dziewięciu górników oddało życie za to, że walczyli z komunizmem; za to, że walczyli z systemem represyjnym. Oddali życie za to, że ci ludzie (protestujący w obronie nazwy placu – PAP) mogą wyjść na ulicę i manifestować. Nic im się z tego powodu nie stanie, wyrażą swój pogląd, w pełni wolni i demokratycznie nastawieni do społeczeństwa. My będziemy modlić się za tych górników, oddawać cześć i pamięć tym, którzy o to walczyli, a tam będzie obrona człowieka który – jak określił IPN – ten reżim legitymizował” – powiedział Wieczorek.
Pytany, dlaczego na nowych patronów placu wybrał Marię i Lecha Kaczyńskich, Wieczorek wyraził przekonanie, że „para prezydencka, która zginęła na straży i na służbie ojczyźnie pod Smoleńskiem”, zasługuje na upamiętnienie”, a z wnioskiem o to wystąpiła – po raz pierwszy już rok temu – grupa katowickich radnych.
„W trakcie tych wszystkich prac do wojewody wpłynął tylko jeden jedyny wniosek – radnych miasta Katowice – aby upamiętnić plac lub skwer imieniem Marii i Lecha Kaczyńskich. Żadnego innego wniosku ani od mieszkańców, ani od prezydenta, ani od żadnego innego środowiska nie było” – powiedział Wieczorek, precyzując, że chodzi o wniosek złożony przez grupę radnych do prezydenta i do przewodniczącej rady, a następnie przesłany wojewodzie, by uwzględnił ten postulat przy ewentualnej dekomunizacji nazw. „I to się stało, żadnej nadzwyczajnej filozofii w tym nie ma” – podsumował wojewoda.
(PAP)
Czytaj też: Po tym wpisie Lisa zagotowało się w sieci. Internauci wysyłają publicystę do psychiatry
Zobacz też: Jedno z najstraszniejszych miejsc na Ziemi. Teksańska „Farma Ciał” [VIDEO]