
Myśliwce SU-30, które eskortowały samolot Władimira Putina w czasie jego lotu do Syrii służyły jako „żywe tarcze”. Miały przyjąć na siebie ewentualny atak rakietowy na prezydencką maszynę.
Rosyjskie media opublikowały reportaże z podróży prezydenta Putina do Syrii. Na jednym z nagrań zrobionych z wnętrza prezydenckiej maszyny widać jak Władimir Putin obserwuje eskortujące go samoloty wojskowe SU-30.
Teraz, jeden z pilotów, przedstawiony w telewizji RT jako Jurij, zdradził prawdziwy powód tej eskorty.
Zobacz też: Szpiedzy, podsłuchy, podstawiane kochanki – kulisy negocjacji Unii z Wielką Brytanią w sprawie Brexitu
Nie chodziło o żadną honorową asystę i podkreślenie prezydenckiego prestiżu, ale o ochronę maszyny z przywódcą Rosji. W razie ataku rakietowego to właśnie samoloty eskorty miały przyjąć na siebie uderzenie.
Pociski wyposażone są w czujniki ciepła. Temperatura spalin wydalanych przez silniki myśliwców SU-30 jest znacznie wyższa niż ta pochodząca z prezydenckiego samolotu.
Tym samy miały zmylić rakietę która naprowadzana jest przez ciepło.
W razie ataku rakieta najprawdopodobniej uderzyłaby w któryś z towarzyszących myśliwców.
Po przybyciu do Syrii 11 grudnia prezydent Putin oznajmił o wydaniu ministrowi obrony i szefowi Sztabu Generalnego specjalnego rozkazu. Putin polecił, by rozpoczęto ewakuację wojsk rosyjskich z z Syrii.
Po ogłoszeniu zakończenia wojny z ISIS część rosyjskich jednostek ma relokować się do stałych baz, a pozostałe powrócić do kraju.