
Pilot zaginionego samolotu wojskowego żyje – poinformował w poniedziałek wieczorem resort obrony. Jak dodano, jego zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Doniesienia o zaginięciu samolotu pojawiły się w poniedziałek późnym popołudniem. Jak relacjonował reporter TVN24, okoliczni mieszkańcy twierdzą, że około godziny 17 słyszeli huk. Według informacji z Lasów Państwowych pilota odnaleźli strażnicy leśni. Katapultował się z maszyny która uległa awarii.
Pilot z samolotu MIG 29 został znaleziony przez Strażników Leśnych z #NadleśnictwoSiedlce i strażaków.
— Anna Malinowska (@AnnaMalinowskLP) 18 grudnia 2017
Maszyna została znaleziona 4-5 kilometrów na południowy wschód od miasta Kałuszyn. Rzeczniczka LP wyjaśniła, że zaginionego pilota odnaleźli na terenie nadleśnictwa Siedlce strażnicy leśni, wspólnie z pracownikami nadleśnictwa. Powiedziała, że pilot został „znaleziony gdzieś na nieużytkach”.
„W tej akcji uczestniczyli leśnicy oraz strażacy. Pilot, kiedy został odnaleziony był przytomny. Natomiast z tego co mi powiedziano, miał połamane kończyny i w trakcie transportu tracił przytomność” – poinformowała Malinowska.
Dowódca 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego płk Piotr Iwaszko poinformował na konferencji prasowej, że pilota poszukiwało łącznie co najmniej 200 osób. Po 1,5 godzinie od zdarzenia potwierdzono informację, że pilot żyje – mówił Iwaszko.
Powiedział, że początkowo powstał zamysł, by grupa poszukiwawczo-ratownicza użyła śmigłowca, jednak zachmurzenie nie pozwoliło na to, by maszyna wystartowała.
Iwaszko dodał, że na razie nie ma informacji o ewentualnych szkodach na ziemi. „Przypuszczalnie możemy stwierdzić, że tych szkód nie było, dlatego że zdarzenie miało miejsce w środku lasu: około 2 km od drogi w głąb lasu. Szczęśliwie, mam nadzieję, nie mamy żadnych strat dodatkowych” – powiedział.
Za sterami rozbitego MiG-a 29 siedział doświadczony, 28-letni pilot, o bardzo dobrym stopniu wyszkolenia – powiedział płk. Piotr Iwaszko. Wyjaśnił, że do wypadku doszło podczas lotu szkolnego.
Iwaszko powiedział, że za sterami samolotu siedział 28-letni, doświadczony pilot, który miał „ponad 400 godzin dolotu, ponad 200 godzin nalotu na MiG-ach 29, w tym roku niemalże 80 godzin”.
„Stopień wyszkolenia można ocenić jako bardzo dobry na chwilę obecną. Najważniejsze dla nas jest w tej chwili to, że pilot jest w stanie dobrym, nie zagraża mu niebezpieczeństwo” – powiedział Iwaszko. Wyjaśnił, że pilot brał udział w locie szkolnym, startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować.
Poinformował ponadto, że w poniedziałek odbywały się normalne, standardowe loty, których zwykle jest kilkanaście, do dwudziestu. „To był ostatni wylot w danym dniu, wylot nocny” – powiedział.
Pytany, jak udało się znaleźć pilota, Iwaszko powiedział: „w momencie, kiedy mieliśmy informację o zniknięciu samolotu z radaru”, została uruchomiona akcja. „Tuż po ogłoszeniu akcji grupa naziemnego poszukiwania wyrusza w rejon, który został wskazany przez pracowników wieży. W tym miejscu rozpoczęły się poszukiwania” – mówił. Jak tłumaczył, rejon „naszego zainteresowania” leżał w środku lasu.
Jego zdaniem warunki były utrudnione z uwagi na nocną porę poszukiwań. „To musiało troszeczkę potrwać” – wskazał.
Pytany o stan techniczny samolotu, płk. Iwaszko powiedział, że wszystkie samoloty, które mają latać w danym dniu, są sprawdzane bezpośrednio przed każdym lotem i bezpośrednio po. „Samolot startując na pewno był w stanie technicznym dobrym” – zapewnił. Dodał też, że pilot przed wypadkiem nie zgłaszał żadnych problemów.
Powołując się na informacje od grupy prowadzącej działania na miejscu wskazał, że samolot jest zniszczony.
Pułkownik powiedział, że miejsce, w którym znaleziono maszynę znajduje się około dwóch kilometrów na południe od miejscowości Marysin, „zaraz za Kałuszynem, kilkanaście kilometrów od lotniska – na prostej podejścia do lądowania lotniska Mińsk Mazowiecki”.
MIGi-29 służące w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim 25 km na wschód od Warszawy to maszyny mające ok. 28 lat. Do tej pory myśliwce tego typu nie miały żadnych wypadków w Polsce. Pilot maszyny która uległa awarii w trakcie podchodzenia do lądowania najprawdopodobniej katapultował się. Akcję ratunkową ułatwiał fakt, że fotele maszyny wyposażone są w urządzenia wysyłające sygnał o ich położeniu.
Pilot samolotu wojskowego MiG-29 został przetransportowany do szpitala wojskowego na Szaserów w Warszawie – powiedział wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki. Samolot podchodził do lądowania i chyba na 8. kilometrze przed pasem doszło do tego incydentu” – mówił wiceszef MON podczas konferencji.
W sprawie wypadku maszyny MON wydało specjalne oświadczenie:
W dniu 18 grudnia, w godzinach wieczornych doszło do zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu MiG-29 podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim.
Około godziny 17.15, podczas podejścia do lądowania, utracono łączność z samolotem typu MiG-29 z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Wojsko niezwłocznie przystąpiło do akcji ratunkowej, uruchamiając wszystkie możliwe środki.
Pilot zaginionego samolotu żyje, życiu i zdrowia pilota nie zagraża niebezpieczeństwo.
W poszukiwania zaangażowane były grupy poszukiwawczo-ratownicze wojska, Żandarmeria Wojskowa, a także zgodnie z procedurami akcję wspomagały policja i straż pożarna.
Okoliczności wypadku będą wyjaśniane przez Żandarmerię Wojskową oraz Prokuraturę.
Minister obrony narodowej przebywa obecnie w Afganistanie i jest na bieżąco informowany, zastępujący go w kraju, Bartosz Kownacki jedzie na miejsce zdarzenia.
Wojsko ma około 30 maszyn MiG-29, które stacjonują w Mińsku Mazowieckim i Malborku. Pierwsze, fabrycznie nowe samoloty Polska kupiła od ZSRR w 1989 r.
W następnych latach wojsko otrzymało kolejne maszyny od Czechów – w zamian za śmigłowce W-3A Sokół oraz – za symboliczne jedno euro – od Niemców.
Więcej o akcji ratunkowej koło Mińska czytaj tu: Zaginął polski myśliwiec MIG-29. „Zniknął z radarów”. Wielka akcja ratunkowa