W środowiskach wolnościowych funkcjonuje bardzo starannie pielęgnowany mit, w ramach którego w osiemnastym i dziewiętnastym stuleciu kraje zachodnie miały uwolnić swoje gospodarki, obniżać podatki i tym samym doprowadzić do największego w historii skoku produkcyjności oraz wzrostu gospodarczego.
Owa sławetna „epoka kapitalizmu” miała rzekomo stanowić triumf wolności nad ograniczeniami, jakie do tej pory nakładano na działalność gospodarczą, oraz dobitny przykład na to, że wprowadzenie w życie idei klasycznego liberalizmu (gospodarczego) przynosi wspaniałe skutki w postaci wielkich wynalazków, industrializacji oraz powszechnego dobrobytu.
Mit rewolucji przemysłowej
Każdej osobie znającej dobrze historię powszechną trudno jednak pogodzić tę idylliczną wizję z powszechnie znanymi faktami, które ukazują o wiele mniej korzystne oblicze matecznika rewolucji przemysłowej, czyli Wielkiej Brytanii. Kraj ten w pierwszej połowie XVI wieku przeszedł bardzo gwałtowną rewolucję protestancką, w wyniku której król i arystokracja dokonali ogromnego rabunku mienia kościelnego, niszcząc przy okazji kościelną sieć przytułków, szpitali czy też szkół zakonnych. Brytyjczycy prowadzili jednocześnie bardzo agresywną politykę kolonialną, którą najpierw przećwiczyli m.in. na Irlandczykach, aby następnie zniewolić czwartą część świata. Jednocześnie w 1694 roku Anglia, jako pierwsze państwo na świecie, ustanowiła publiczny bank na prawach monopolu, posiadający prawo emisji papierowego pieniądza bez pokrycia w złocie lub innych kruszcach.
Pomimo tych i dziesiątków innych przykładów tego, że Wielka Brytania nie stanowiła wcale kraju wcielającego w życie zasady wolności gospodarczej bardziej niż inne kraje, jej mit jako Prometeusza liberalizmu gospodarczego jest wciąż niezwykle żywy. Zazwyczaj uważa się, że nawet jeśli Brytyjczycy faktycznie byli liderami w handlu niewolnikami, najbardziej cynicznymi agresorami i skorumpowanymi kolonistami, to i tak kierowali się zasadami wolności gospodarczej, a koronnym dowodem na to pozostaje niezmiennie ogromny skok produktywności i bogactwa związany z rewolucją przemysłową.
Historia Watta
Aby zrozumieć, na czym polega mit rewolucji przemysłowej jako efektu rzekomej wolności gospodarczej, warto przyjrzeć się losom jej najsłynniejszego bohatera – Jamesa Watta. Ten czczony dziś w Wielkiej Brytanii jako bohater narodowy szkocki inżynier zasłynął jako twórca nowoczesnej maszyny parowej. Dzięki ulepszeniu konstrukcji tego urządzenia umożliwił mechanizację całej gospodarki. W XVIII wieku było to osiągnięcie analogiczne do wynalezienia komputera osobistego, pozwalającego wprowadzić świat w epokę cyfrową.
Na temat Watta można przeczytać wiele opracowań, które skupiają się przede wszystkim na technicznej stronie wynalazku oraz trudnościach, jakie go spotykały. Praktycznie nikt nie próbuje jednak umiejscowić jego działalności w kontekście funkcjonowania brytyjskiego modelu finansowego, opartego na kreacji pustego pieniądza, który posiadał absolutnie kluczowe znaczenie dla funkcjonowania brytyjskiego przemysłu.
Gdy James Watt przyszedł na świat w 1736 roku, w Zjednoczonym Królestwie już od ponad dwóch dekad pełną parą pracowała fiducjarna machina, która wepchnęła gospodarkę Wysp Brytyjskich oraz brytyjskich kolonii w nieustannie powracające okresy euforii i ożywienia gospodarczego oraz następujące po nich kryzysy. Jedną z pierwszych baniek sprokurowanych przez Bank Anglii była bańka Kompanii Mórz Południowych, która przyczyniła się do powstania 195 nowych spółek giełdowych i ożywienia londyńskiej giełdy. Kolejne bańki przyczyniły się do utworzenia jeszcze większej liczby nowych spółek (dziś powiedzielibyśmy: start-upów)
Kolejne sztucznie wywołane ożywienie gospodarcze przypadło na lata wojny o sukcesję austriacką (1740-1748), lecz brytyjska gospodarka weszła w prawdziwy okres boomu dopiero w momencie, gdy James Watt powrócił już ze studiów w Londynie i dzięki znajomościom (znał m.in. Adama Smitha) otworzył przy Uniwersytecie w Glasgow swój mały warsztacik. Przyszły konstruktor ulepszonej maszyny parowej początkowo zajmował się naprawą przyrządów uniwersyteckich, a w 1759 roku wszedł w spółkę z Johnem Craigiem, produkując zabawki i instrumenty.
Sytuacja zmieniła się dopiero ok. 1761 roku, gdy na skutek inflacyjnej działalności Banku Anglii zaczęła się tworzyć kolejna bańka spekulacyjna związana z nadmiarową ilością pieniędzy w obiegu. Tym razem skupiła się ona na kanałach żeglugi śródlądowej, które bardzo pomagały w transporcie węgla i innych kopalin do hut oraz pozwalały na szybki i tani dostęp do nadmorskich portów, umożliwiających wysyłkę towarów do coraz liczniejszych zamorskich kolonii. W całej Wielkiej Brytanii życie gospodarcze uległo znacznemu ożywieniu, a nadmiarowe banknoty zasilały przede wszystkim spółki inwestujące w przemysł i kanały.
Odwiecznym problemem kopalń było zalewanie ich przez wody gruntowe, dlatego poszukiwano coraz lepszych metod osuszania wyrobisk. Wobec trwającego właśnie boomu przemysłowcy szukali doskonalszego wynalazku niż funkcjonujący do tej pory silnik parowy Newcomena, stanowiący niedoskonały pierwowzór urządzenia, które wkrótce miał opatentować Watt.
Zaczął od naprawy
Uniwersytet w Glasgow powierzył Wattowi kwestię naprawy silnika Newcomena w 1763 roku, a dwa lata później Watt opracował osobną komorę skraplania, dzięki czemu urządzenie stało się o wiele bardziej wydajne. Wokół trwał boom gospodarczy, a bankierzy i kupcy stosowali tzw. łańcuchy weksli, w ramach których pożyczano sobie pieniądze, odkładając termin spłaty w nieskończoność. Nikomu nie brakowało gotówki, a każdy chciał inwestować w handel, górnictwo lub oczywiście kanały.
James Watt nie miał więc żadnych trudności z pozyskaniem inwestora dla swoich prac. Początkowo wspierał go profesor Joseph Black z Uniwersytetu w Glasgow, ale projekt badawczy Watta ruszył „z kopyta” dopiero w momencie, gdy wynalazca nawiązał kontakt z przedsiębiorcą Johnem Roebuckiem. Roebuck był od 1759 roku właścicielem wielkiej kuźnicy (huty) oraz kopalni węgla kamiennego. W kopalni tej miał nieustanne problemy z zalaniami, dlatego gdy usłyszał o Watcie i jego pracach, postanowił utworzyć z nim spółkę i zaoferował mu w Falkirk w Szkocji specjalny warsztat, w którym wynalazca mógł spokojnie pracować. Roebuck spłacił dwie trzecie długów Watta i była to świetna inwestycja, ponieważ w 1769 roku udało się wreszcie opatentować maszynę, nie posiadającą jeszcze jednak komercyjnego zastosowania.
W tym czasie gorączka spekulacyjna była już w pełnym rozkwicie. W 1768 roku przystąpiono m.in. do budowy Kanału Forth-Clyde, który przechodził przez Falkirk, gdzie pracował Watt, i przecinał całą Szkocję w najwęższym miejscu, tworząc ogromne ułatwienie w transporcie (m.in. sprawiał, że nie trzeba było opływać całych Wysp Brytyjskich). Dodrukowywany przez Bank Anglii pieniądz przyczyniał się do rewolucyjnych zmian w transporcie, górnictwie i technologii, a James Watt był w samej awangardzie papierowego postępu. W tym samym czasie zgłosił się do niego bardzo bogaty przedsiębiorca Matthew Boulton, który chciał sprowadzić Watta do siebie, lecz ten odmówił.
Papierowy kryzys
Latem 1772 roku doszło jednak w Wielkiej Brytanii do wielkiego kryzysu, który stanowił naturalną konsekwencję wieloletniego, sztucznego zwiększania podaży pieniądza. Kraj pogrążył się w chaosie, a na dodatek w 1775 roku amerykańskie kolonie wypowiedziały posłuszeństwo. Nadmiarowe pieniądze trafiały za Atlantyk w ostatniej kolejności, co sprawiło, że koloniści czuli się szczególnie poszkodowani i wywołało to w nich srogi bunt.
W tym samym czasie w spore kłopoty popadł także John Roebuck, który nie miał już środków na dalszą współpracę z Wattem. W ten sposób w samym środku kryzysu Matthew Boulton sprowadził w 1774 roku Jamesa Watta do Birmingham. W tym czasie patent Watta powoli już wygasał, lecz Boulton był niezwykle wpływowy i przy pomocy łapówek załatwił mu jego przedłużenie do 1800 roku.
Współpraca z wysoko postawionym potentatem z Birmingham sprawiła, że maszyna parowa Watta po zaprezentowaniu jej działania w 1776 roku została zainstalowana w setkach przedsiębiorstw w całym kraju. Najwięcej takich urządzeń zainstalowano w Kornwalii, gdzie służyły do wypompowywania wody z zalewanych kopalń. Ogromny sukces maszyny parowej polegał na tym, że dzięki swojej konstrukcji zużywała o wiele mniej paliwa, a jednocześnie była bardziej wydajna, dzięki czemu brytyjski przemysł zyskał znaczną przewagę nad resztą świata. Wkrótce maszynę opracowaną przez Watta zaczęto wykorzystywać przy piecach hutniczych oraz parowcach, które zrewolucjonizowały transport wodny. Watt dopracowywał swoją maszynę, lecz zasadniczo od czasu boomu gospodarczego z lat 1761-1772 nie dokonał żadnego tak spektakularnego osiągnięcia.
Inflacja przyczyną odkryć?
Przykład Jamesa Watta nie jest wcale odosobniony. Bez względu na to, jaki inny kluczowy wynalazek rewolucji przemysłowej wzięlibyśmy pod uwagę, główną siłą stojącą za jego odkryciem była zawsze inflacyjna działalność Banku Anglii czy też analogicznych instytucji działających w innych krajach.
Ekonomiści sprzyjający wolnemu rynkowi najczęściej stanowczo zaprzeczają temu, jakoby inflacjonizm, czyli sztuczne zwiększanie podaży pieniądza przez państwo, mógł przyczyniać się do wzrostu bogactwa. Najczęściej uważają, że tego typu czynności prowadzą do wielu zniekształceń w strukturze produkcji i całej gospodarki, lecz później następuje korekta i sytuacja wraca do względnej normy. Prawda jest jednak zgoła odmienna: państwo, które posiada największą władzę kreacji pieniądza w skali globalnej, jest w stanie przy dużym popycie na jego walutę odpowiednio zwiększać ilość pieniądza w obiegu, sztucznie rozkręcać swoją gospodarkę i pomimo występowania okresowych kryzysów odnosić korzyści z uzyskiwanej w czasie boomu przewagi technologicznej i infrastrukturalnej. Świetnym tego przykładem jest historia Jamesa Watta, który opracował swój wynalazek dzięki okresowi prosperity, a następnie wprowadził go do szerokiego zastosowania, gdy gospodarka już się nieco ustatkowała. Korekta boomu polegała jedynie na tym, że splajtował Roebuck, ale Watta szybko przejął Boulton, który nie ucierpiał aż tak bardzo przy okazji kryzysu. Kryzysy niszczą kapitał, ale nie niszczą infrastruktury, wynalazków ani know-how.
Tajemnica rewolucji przemysłowej tkwi więc nie w rzekomo wolnościowym ustroju i ideach panujących w Wielkiej Brytanii u progu nowoczesności, lecz w imperialnym mechanizmie kreacji pustego pieniądza. Niestety, często najbardziej oporni w zrozumieniu tego faktu są wolnościowcy.