
Do potwornej tragedii doszło na lotnisku na Florydzie. 70-letni pilot zabrał swoje dwie córki i zięcia na wycieczkę. Żadna z osób nie przeżyła.
Do katastrofy doszło na lotnisku oddalonym o 60 km od Tampy na Florydzie. Samolot Cessna z pięcioma osobami na pokładzie rozbił się podczas startu.
Cztery osoby należały do tej samej rodziny. Nie było szans, by ktoś przeżył – mówił szeryf.
Jak dodawał od lat zna pilota, więc ta „ogromna tragedia”, jest to dla niego jeszcze bardziej bolesna.
Osoby, które zginęły w katastrofie to: 70-letni John Shannon, 24-letnia Olivia, 26-letnia Victoria, 27-letni Peter Worthington, a także 32-letnia przyjałóka rodziny – Krista Clayton.
Rozpoczęto już dochodzenie, które ma wyjaśnić przyczyny wypadku. Według wstępnych ustaleń był on spowodowany dużą mgłą, w której nikt nie powinien startować.
Zobacz też: Tajemnicza śmierć kobiety na wigilii. Członkowie rodzinny byli kompletnie pijani
Źródło: TVN24