
Już tylko jedno zwycięstwo dzieli Kamila Stocha od przejścia do historii skoków narciarskich. Jeżeli naszemu zawodnikowi uda się wygrać najbliższe zawody w Bischofshofen to wyrówna rekord Svena Hannawalda sprzed 16 lat. Obok Niemca będzie jedynym zawodnikiem, który wygrał wszystkie cztery konkursy w ramach Turnieju Czterech Skoczni. Stoch obroni również tytuł, ponieważ triumfował w turnieju w poprzednim sezonie.
Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu Stoch uzyskał aż 64,5 punktową przewagę nad drugim w klasyfikacji Andreasem Wellingerem, który na drugą lokatę awansował z siódmego miejsca. Wydaje się więc, że zwycięstwo Polaka jest już przesądzone. Żeby przegrać, Stoch musiałby mieć niesamowitego pecha.
Kamil Stoch jest dziesiątym zawodnikiem w historii i pierwszym Polakiem, który po trzech konkursach narciarskiego Turnieju Czterech Skoczni ma na koncie trzy zwycięstwa. Na razie był najlepszy w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku.
Podwójny mistrz olimpijski z Soczi ma aż 64,5 pkt przewagi nad drugim w klasyfikacji Niemcem Andreasem Wellingerem.
„Teraz już nie ucieknie od presji. Współczuję mu, bo musi się zmierzyć nie tylko ze skocznią, rywalami, ale przede wszystkim z tym, co dzieje się w jego głowie. To nie jest łatwa sprawa, zwłaszcza że on sam nakłada na siebie największą presję” – powiedział Hannawald.
Przed Polakiem było dziewięciu skoczków, którzy wygrali trzy pierwsze konkursy. Dokonali tego: Norweg Olav Bjoernstad (1953/54), Niemcy Helmuth Recknagel (1958/59), Max Bolkart (1959/60), Norwegowie Toralf Engan (1962/63) i Bjoern Wirkola (1968/69), Japończycy Yukio Kasaya (1971/72) i Kazuyoshi Funaki (1997/98), Hannawald (2001/02) i Fin Janne Ahonen (2004/05).
Z tych dziewięciu zawodników aż ośmiu cieszyło się później z końcowego triumfu. Nie udało się to tylko Kasayi, który wraz z całą reprezentacją Japonii opuścił czwarty konkurs i wrócił do kraju, by przygotowywać się do igrzysk w Sapporo. Taki manewr się opłacił, bo potem został złotym medalistą olimpijską.
W ostatnich 18 latach tylko raz nie udało się wygrać zawodnikowi, który prowadził po trzech konkursach. Tak stało się w poprzedniej edycji, kiedy na czele był Norweg Daniel Andre Tande, ale później musiał uznać wyższość Stocha.
Ostatni konkurs 66. TCS odbędzie się w sobotę w Bischofshofen.
Dzisiejszy konkurs okazał się wyjątkowo udany dla polskiej reprezentacji. Do drugiej serii przeszło aż sześciu naszych rodaków. Niestety ich skoki były nieco gorsze niż w pierwszej części.
Pierwsze miejsce zajął Kamil Stoch, kolejny Polak, Stefan Hula zajął czwartą pozycję. Dalej na lokatach 13., 14., 15. i 20. uplasowali się kolejno Maciej Kot, Piotr Żyła, Jakub Wolny oraz Dawid Kubacki.
O sporym pechu może mówić główny rywal Stocha, Richard Freitag, który mimo oddania bardzo dobrego skoku przewrócił się po lądowaniu.
Sędziowie dopuścili go do drugiej tury, ale skoczek, ze względu na ból zrezygnował z dalszej rywalizacji. tym samym stracił szanse na walkę ze Stochem.
SPRAWDŹ: Dramatyczny wypadek w Poznaniu. Wykolejony tramwaj wjechał do sklepu [VIDEO]
Jego dzisiejsza przegrana znacznie poprawiła sytuację Stocha w klasyfikacji generalnej. Polak odrobił bowiem 99 punktów. Do lidera brakuje mu już tylko 88 punktów.
Na nagraniu poniżej możecie zobaczyć dumnego Kamila słuchającego Mazurka Dąbrowskiego – tym razem zagranego właściwie:
A tu wspaniały skok Polaka:
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy Komisja Etyki Poselskiej nałoży karę na Kaczyńskiego? Decyzja już niedługo [VIDEO]
Kolejny raz Mazurek Dąbrowskiego na niemieckiej ziemi???? Pięknie zaczyna się ten #NowyRok2018 #skoki #KamilStoch #Stoch pic.twitter.com/BwDiCubFIJ
— JPNZ (@Swiadomy86) 1 stycznia 2018
Źródło: Twitter/wp.pl