
Awantura z Izraelem szybko się nie skończy. Nie było szczęśliwego terminu na nowelizację ustawy o IPN wprowadzającej penalizację używania kłamliwego terminu „polskie obozy zagłady”, ale wybrano najgorszy z możliwych. Czeka nas rok dyplomatycznej wojny z niemal całym światem. Jedynym sojusznikiem na którego możemy liczyć jest Trump.
O ile niemożebnie głupie jest ciągłe gadanie, iż świat się na nas uwziął, o tyle, rzeczywiście okoliczności nowelizowania ustawy o IPN i próby skutecznego odkłamywania oszczerstw o zbiorowym udziale Polaków w holokauście są bardzo nieszczęśliwe.
Nowelę uchwalono niemal w czasie obchodów Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
Ledwie dwa miesiące minęły od obrzydliwego wystąpienia w Parlamencie Europejskim Verhofstadta, który mówił o 60 tysiącach faszystów maszerujących ulicami Warszawy w Dniu Niepodległości.
Mówił to były premier kraju – Belgii, którego rząd kolaborował z Niemcami, a praktycznie jedyną jego formacją zbrojną w czasie II wojny Światowej była Dywizja SS Walonia, do końca z fanatyzmem walczącą po stronie Hitlera.
W świat poszły też idiotyczne przekazy światowych mediów o marszu polskich neofaszystów i nacjonalistów.
Obrazu dopełnił reportaż TVN pokazujących leśne obrządki bandy przygłupów uwielbiających Hitlera. Temat został podchwycony przez wszystkie niechętne PiS-owi media i opozycję.
Na to nałożyła się histeryczna i nieadekwatna do skali wydarzenia reakcja władz i tak w świat poszedł przekaz i odradzającym się w Polsce faszyzmie/nazizmie.
To wszytko działo się na przestrzeni niecałych dwóch miesięcy, po których sami uraczyliśmy się ustawą, która wywołała tak duże oburzenie w Izraelu. I nie ma znaczenie, że niesłuszne, bo efekt i tak jest taki, że na własne życzenie znaleźliśmy się w defensywie, nie przewidując w porę takich reakcji i nie przygotowując się na nie.
Teraz czeka nas kolejna sekwencja zdarzeń. Za niewiele ponad miesiąc będziemy mieli okrągłą 50-tą rocznicę Wydarzeń Marcowych. I znów przez świat przetoczy się dyskusja o polskim antysemityzmie i znów powrócą wspomnienia tych, których tępy i podły reżim Gomułki wyrzucił z własnej ojczyzny.
Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, iż obchody rocznicy, które odbędą się niemal na całym świecie – bo w cały świat wyjechali emigranci 1968 roku – łączyć się będą z dyskusją o „tradycyjnym polskim antysemityzmie”, a teraz jeszcze próbie wybielania własnej historii.
Minie miesiąc a rozpoczną się obchody 75-ej rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim i znów wróci kłamliwa opowieść o Polakach, którzy obojętnie przyglądali się zagładzie własnych braci – Żydów.
Każda z tych okazji zostanie wykorzystana przez opozycję do nakręcania histerii i podtrzymywania podłej, oszczerczej opowieści o odradzającym się w Polsce nazizmie.
Wszystko po to, by udowadniać, iż Polska pod rządami PiS zmierza w stronę faszyzmu.
Nic tak nie uraduje unijnych biurokratów jak nasze wzajemne awantury i oskarżenia.
Brukselscy urzędolnicy będą mogli mówić o Polsce jako o kraju specjalnej troski, któremu siłą trzeba narzucać demokratyczne rozwiązania, bo inaczej pisowski reżim sprowadzi go na ciemną drogę faszyzmu. Dużo wysiłku w ten przekaz nie trzeba będzie wkładać. Podchwycą go wszystkie główne europejskie media, tak jak powieliły zakłamany obraz Marszu Niepodległości.
Polską dyplomację czeka więc walka na wielu frontach. Z Brukselą walczyć będziemy o sławetny art. 7 i wtrącanie się w kształt ustawy o sądownictwie, która jest oczywiście tylko pretekstem do tego, by bezprawnie wtrącać się w nasze sprawy.
Z Izraelem kłócić się będziemy o nowelizację Ustawy o IPN, o odkłamywanie obrazu Polski kolaborującej z Niemcami. Do tego dojdzie awantura o pożydowskie mienie pozostawione w Polsce. Organizacje żydowskie, które uważają, że majątek zamordowanych w Polsce Żydów powinien przejść na ich rzecz będą miały pomoc od Stanów Zjednoczonych. Senat USA upoważnił Departament Stanu do dyplomatycznego wsparcia roszczeń Żydów.
Naprzeciw tym wszystkim siłom wystawimy grupę gamoniowatych, zakompleksionych polityków, dyplomatów, akademików i wszelkiej maści ekspertów, którzy wiecznie tymi samymi metodami, łagodnością i miękką perswazją będą tłumaczyli to co tłumaczą bezskutecznie od 30 lat.
Paradoksalnie w tej wielkiej awanturze, która tak naprawdę dopiero nas czeka, możemy odnaleźć szansę na poprawę naszego wizerunku i odkłamanie opowieści o polskiej historii. Potrzeba tylko odwagi, stanowczości i wyobraźni.
To własnie Stany Zjednoczone, a tak naprawdę administracja Trumpa mogą być naszym sojusznikiem w tej sprawie i ona może pomóc nam w sporze z Izraelem. Polska nie ma nic do stracenia – nasz wizerunek jest i tak fatalny.
Trzeba przekonać obecne władze USA, iż to w ich interesie jest wspieranie Polski w sporze z Unią i Izraelem. Cokolwiek Stany Zjednoczone nie zrobią, to Izrael i tak pozostanie ich wiernym sojusznikiem. Izrael nie może się obrazić na USA, bo kwestia sojuszu z nimi, to nie jest kwestia wizerunku, czy jakichś interesów, ale sprawą życia i śmierci.
Trump i tak nie pozyska wielkiej przychylności lobby żydowskiego. To świat mediów, Hollywood, uniwersytetów, wielkich kancelarii prawnych, które i tak uważają go za śmiertelnego wroga.
W zamian USA mogą pozyskać największego, (nie pod względem znaczenia) sojusznika w Europie i w Unii, która tak bardzo jest Trumpowi niechętna.
Oczywiście nie mam wątpliwości iz nasza dyplomacja i cały ten świat politycznego międlenia nie podejdzie w ten sposób do sprawy. Będzie tak jak zawsze, będą robić to samo co zawsze z takim samym mizernym skutkiem jak zawsze.
Zobacz też: Rząd Izraela kłamie w żywe oczy. Treść ustawy IPN znali od ponad roku. „Uwzględniono ich uwagi”