Mieszkańca wschodniego Londynu spotkała bardzo przykra historia. Mężczyzna wpadł do kanału, gdzie błąkał się przez trzy dni. Kiedy został odnaleziony przez policjantów był zdezorientowany, zziębnięty i poraniony. Został przewieziony do szpitala.
Po trzech dniach podziemnej tułaczki, kiedy w reszcie ujrzał światło dzienne zapytał: „Ma ktoś papierosa?”.
Mężczyznę wyciągnęli funkcjonariusze, którzy odsunęli ciężki właz. Policjanci zostali zaalarmowani przez ludzi, którzy słyszeli wyraźne krzyki dobiegające spod ziemi. 48-latek był zdezorientowany, nie wiedział gdzie się znajduje.
„Był naprawdę brudny i nie miał butów. Wyglądał na zdumionego i zdezorientowanego” – opowiadała Stephanie Noe, która widziała akcję uwalniania 48-latka.
Mężczyzna w ciągu trzech dni przeszedł pod ziemią około 10 km. Z jego relacji wynika, że wpadł go kanału, bo studzienka nie była przykryta włazem.
Zobacz: Starożytny Manhattan w meksykańskiej dżungli. Odkryto go za pomocą laserów
Źródło: o2.pl, Independent