Nie było żydowskich sprawców zbrodni? Zobacz, czyje nazwiska Morawiecki powinien wymienić w Monachium

REKLAMA

Żenujący seans nienawiści, który odbył się w izraelskich i światowych mediach po wypowiedzi premiera Morawieckiego o „żydowskich sprawcach zbrodni” na konferencji w Monachium, mógł zostać szybko zgaszony. Wystarczyło wymienić kilka nazwisk żydowskich pomocników nazistów, aby zamknąć usta wrogim Polsce dziennikarzom. Niestety Morawiecki zawiódł zarówno jako polityk, jak i historyk, którym jest z wykształcenia.

Przykładów żydowskich sprawców, którzy pomagali nazistom w realizacji programu eksterminacji, jest wystarczająco wiele. Najlepiej opisane są przypadki organizacji, które współpracowały z nazistowskimi służbami denuncjując zarówno ukrywających się Żydów, jak i prowadzących działalność podziemną Polaków.

REKLAMA

W Warszawie w porozumieniu z policją niemiecką działała tzw. „Trzynastka”. Oficjalnie nazywała się Biuro Zwalczania Lichwy i Spekulacji i podlegała bezpośrednio niemieckiej policji kryminalnej – kripo, która ściśle, w ramach jednego resortu bezpieczeństwa – SD, współpracowała z gestapo.

W ramach tych struktur działało około 200 agentów, kierowanych przez m.in. Lejba Skosowskiego, Abrahama Gancwajcha, Kenigla i Dawida Sternfelda. Jak pisał żydowski historyk Ionas Turkov w swojej pracy o warszawskim getcie: „Skosowski i Kenigl urzędowo służyli jako kolaboranci SD i operowali częściej na stronie »aryjskiej« niż w getto. Ich zadaniem była denuncjacja Żydów znajdujących się na stronie »aryjskiej« oraz denuncjacja Polaków zajmujących się działalnością polityczną”.

W Krakowie z kolei 30-osobowym zespołem żydowskich agentów kierowali Maurycy Diamant i Julian Appel. Podobnym zespołem w białostockim getcie kierował Grysza Zełkowicz, a w lubelskim Szamaj Grajer.

Najbardziej drastycznym przypadkiem szmalcownictwa dokonanym przez agenturę Lejba Skosowskiego w Warszawie było wydanie nazistom 3500 ukrywających się w mieście Żydów w trakcie tzw. afery Hotelu Polskiego. Była to zaplanowana przez gestapo i jego żydowskich agentów pułapka.

Już po upadku powstania w getcie Skosowski i jego ludzie zaczęli rozpuszczać po mieście informacje, że za pieniądze załatwią ukrywającym się (dzięki pomocy Polaków) Żydom paszporty i wizy na wyjazd do neutralnej Portugalii. Punktem zbornym miał być Hotel Polski przy ul. Długiej 29 w Warszawie. Jednak tylko pierwsza grupa Żydów, którzy się do niego zgłosili, rzeczywiście wyjechała. Przysłane przez nich listy miały być dowodem dla pozostałych.

W ten sposób Skosowski i jego agenci wywabili do Hotelu Polskiego jeszcze ponad 3 tysiące Żydów. Jednak żaden z nich nie wyjechał już do Portugalii. Ich celem podróży było Auschwitz, gdzie wszyscy byli natychmiast zabijani, aby nie było świadków zbrodniczej działalności Skosowskiego i jego ludzi. Żydowski zbrodniarz został w końcu zlikwidowany przez polskie podziemie.

Podobną działalność jak Skosowski prowadziła w Berlinie Stella Kübler-Isaacksohn z domu Goldschlag, zwerbowana przez gestapo Żydówka o „aryjskim wyglądzie”, dzięki któremu nazywano ją „blond trucizną”. Ocenia się, że Kübler wydała w ręce nazistów od 600 do 3 tysięcy ludzi, czyli nawet połowę wszystkich ukrywających się w Berlinie Żydów. Nie zaprzestała swojej działalności nawet wtedy, gdy do obozu koncentracyjnego trafili jej rodzice.

Podobnych przykładów Żydów kolaborujących z nazistami są setki. Dlaczego więc wypowiadając się na te tematy polscy politycy nie potrafią podać żadnych przykładów? Dlaczego po raz kolejny premier Morawiecki pozwala się rozgrywać jak dziecko w sprytnie przygotowanej prowokacji dziennikarza Ronena Bergmana, autora książek o Mosadzie, którego matka, na relacje której się powołuje, miała w czasie Holocaustu kilka lat i mogła przetrwać tylko dzięki pomocy Polaków?

Czytaj też: Sommer kontra Warzecha: Czy Morawiecki popełnił błąd? [FOTO]

REKLAMA