Głównym punktem poniedziałkowego programu igrzysk w Pjongczangu z punktu widzenia polskich kibiców będzie konkurs drużynowy w skokach narciarskich. Biało-czerwoni, którzy są mistrzami świata, walkę o medal olimpijski rozpoczną o godz. 13.30.
Jedyny jak na razie krążek dla polskiej ekipy w Korei Południowej wywalczył Kamil Stoch, który triumfował w sobotę na dużym obiekcie. W poniedziałek podwójny mistrz olimpijski z Soczi postara się – wraz z Dawidem Kubackim, Stefanem Hulą i Maciejem Kotem – o powiększenie dorobku medalowego. Podopieczni trenera Stefana Horngachera tym startem zakończą rywalizację w Pjongczangu.
„Na pewno mamy szanse na medal, ale nie wiem jakiego koloru. Faworytami numer jeden są Norwegowie, potem Niemcy. Mam już w głowie pomysł na kolejność w jakiej chłopaki będą skakali, ale to też trzeba jeszcze przedyskutować. Może będziemy kombinowali nad taktyką, może nie” – zastrzegł austriacki szkoleniowiec.
W porównaniu ze składem, w którym Polacy wywalczyli w ubiegłym roku tytuł mistrzów globu, zaszła jedna zmiana. Stefan Hula zastąpił Piotra Żyłę. Drugi z zawodników w Pjongczangu prezentował się najsłabiej i także dwa konkursy indywidualne obserwował jako kibic.
W niedzielę Biało-czerwoni nie trenowali – towarzyszyli Stochowi podczas ceremonii medalowej.
W tym sezonie Polacy cztery razy stali na podium zawodów drużynowych – wywalczyli brąz mistrzostw świata w lotach, a w Pucharze Świata zwyciężyli w Zakopanem oraz zajęli drugie miejsce w Wiśle i w Titisee-Neustadt.
Zobacz: Mowa będzie zbędna. Nadchodzi era komunikacji za pomocą myśli. To zmieni wszystko
Źródło: PAP