Friedman mocno do Polaków: „Świat chce zrobić z was faszystów, bo wchodzicie do grona rozgrywających. A wasza mentalność za tym nie nadąża”

REKLAMA

Znany politolog George Friedman, dyrektor generalny agencji wywiadu Stratfor, udzielił wywiadu tygodnikowi „Do Rzeczy”, w którym mocno ocenił ostatnie wydarzenia związane z ustawą o IPN i międzynarodową reakcją na nią. Jego zdaniem polskie elity wciąż mentalnie nie nadążają za zmianą pozycji Polski w świecie i nie potrafią się dobrze przygotować do tego rodzaju sytuacji.

„Jeszcze 10 lat temu nikt by się nie przejął, co Warszawa ma do powiedzenia na dowolny temat. W tej chwili nie macie już tego „komfortu”. Gdy uchwalacie kontrowersyjne ustawy, będą one komentowane również za oceanem”. Jeśli zaczyna się dyskusję na temat tak drażliwy jak odpowiedzialność za zbrodnie II wojny światowej, to trzeba być przygotowanym na ostre reakcje” – uważa Friedman.

REKLAMA

Jego zdaniem tego właśnie przygotowania zabrakło polskim elitom, ale nie tylko. Zdaniem Friedmana „Polska właśnie w tej chwili ponownie wkracza do grona nie tylko rozgrywanych, ale i rozgrywających” ale wielu Polaków wciąż cierpi na narodowy kompleks „europejskiego zaścianka”.

„Polska musi sobie w końcu uświadomić, że to, co robi i mówi, nie jest już skierowane tylko na użytek wewnętrzny. Świat zaczął się wam bacznie przyglądać. Niestety, wasza mentalność nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością. Nadal wielu waszych obywateli i przedstawicieli elit politycznych sądzi, że Polska jest biedna i nieistotna. To nieprawda” – ocenił politolog.

Zdaniem Friedmana przygotowanie gruntu pod ustawę o IPN i ocena jej kosztów były ze strony rządu bardzo słabe, wręcz nieprofesjonalne. „Czy ta ustawa była absolutnie konieczna? Po drugie: Jeśli była, to jaką cenę jesteście w stanie za nią zapłacić? Każdego dnia płacicie za nią coraz cenniejszą walutą, czyli zaufaniem na arenie międzynarodowej” – stwierdził, dodając:

„Myślę, że straty są nadal do odrobienia, tylko musicie sobie zdać sprawę z sytuacji, w której się znajdujecie. Świat chce zrobić z was faszystów, ale nimi nie jesteście. Jesteście narodowymi romantykami, a to nie to samo” – stwierdził, zwracając przy okazji uwagę na naiwność Polaków w innej kwestii – przekonania, że wystarczy mieć sympatię prezydenta USA, by relacje Polski z Ameryką rozwijały się doskonale.

„Polacy często popełniają podstawowy błąd, sądząc, że to prezydent osobiście odpowiada za kierunek polityki amerykańskiej i jeśli wygra akurat ten, któremu w jakiejś mierze bliżej do Europy, to nastanie złota era współpracy. Tymczasem ciężar władzy w Ameryce spoczywa na wielu barkach. Nie jesteśmy europejską demokracją parlamentarną, a głowa państwa nie jest centrum. To nie Biały Dom nazywany jest Kapitolem, a budynek Kongresu. Jeśli chce się tworzyć długofalowe i silne sojusze ze Stanami, to trzeba sobie ten fakt uświadomić i zacząć zwracać większą uwagę na dialog z kongresmenami, którzy rządzą dłużej niż prezydent” – zauważył Friedman.

Czytaj też: Były premier RP broni Stepana Bandery. „On nie miał nic wspólnego z rzezią wołyńską”

REKLAMA