Urubko wraca z bazy pod K2 sto kilometrów na piechotę. W towarzystwie ślepnącego tragarza. Dlaczego nie dostali helikoptera?

REKLAMA

Na własnych nogach Denis Urubko musi pokonać stukilometrową drogę powrotną z bazy do miejscowości Askole. Dlaczego nie zabrał go helikopter?

Denis Urubko opuścił w środę rano bazę zimowej wyprawy na K2. Jest trzecim himalaistą, który z niej odpadł. Wcześniej do Polski wrócili Jarosław Botor i Rafał Fronia – pierwszy z powodów rodzinnych, drugi – złamanej w czasie wspinaczki ręki. Obaj zostali jednak zabrani helikopterem i nie musieli pokonywać długiej drogi do Askole. Dlaczego w przypadku Urubki stało się inaczej?

REKLAMA

„W ich przypadku sytuacja wyglądała inaczej niż u Denisa. Jarosław Botor po akcji ratunkowej na Nanga Parbat podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy już ze Skardu, więc od razu mógł być transportowany dalej. Z kolei Rafał Fronia ze względów medycznych został zabrany od razu helikopterem z bazy. Natomiast Denis Urubko samodzielnie podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy. Tym samym nie było powodów medycznych i ratowniczych, więc nie mógł po niego przylecieć helikopter i tą drogę musi pokonać pieszo” – mówił w rozpowie z serwisem sportowefakty.pl Michał Leksiński, rzecznik prasowy wyprawy na K2.

Słowom Leksińskiego przeczy jednak nieco zamieszczony wczoraj na facebookowym profilu wyprawy wpis. Wynika z niego, że Urubko nie wyruszył do Askole sam, ale towarzystwie cierpiącego na ślepotę śnieżną Szerpy, Amina.

Wygląda więc na to, że Denis Urubko będzie jeszcze musiał holować mającego problemy ze wzrokiem tragarza. Tymczasem trasa, którą muszą pokonać, nie jest łatwa i prowadzi m.in. przez lodowiec. Droga do Askole, skąd jest już możliwość transportu drogowego do Skardu, zajmie im co najmniej tydzień, a możliwe też, że nawet 10 dni.

Na razie brak informacji, jak w drodze powrotnej radzi sobie Denis Urubko i jego towarzysz, chociaż rzecznik prasowy wyprawy zapewnia, że „baza ma kontakt z Denisem”. Mówi też, że agencja, która obsługuje całą karawanę tragarzy, pomogła zorganizować drogę powrotną Denisa, więc zapewne też jest z nim w kontakcie.

Denis Urubko zdecydował się opuścić bazę po swojej samowolnej i ostatecznie nieudanej próbie ataku na szczyt K2, którą podjął 24 lutego. Po jego powrocie do bazy uczestnicy wyprawy nie widzieli już szans na dalszą współpracę z nim. Tymczasem na profilu wyprawy pojawił się nowy film:

Czytaj też: Wiemy o co poszło w awanturze Lewandowskiego z Hummelsem. „Drugie dno konfliktu”

REKLAMA