Denis Urubko już w Polsce. Jego słowa na lotnisku zaskakują. Z którym z Polaków chciałby się jeszcze wspinać i kiedy widzi możliwość powrotu na K2? [VIDEO]

REKLAMA

Denis Urubko wylądował w Warszawie. Rosjanin zasłynął tym, że sam bez uprzedzenia i zgody kolegów – himalaistów ruszył zdobywać szczyt K2. Jak wrócił zaczęły sie poważne kłótnie między Urubko a resztą ekspedycji. Na lotnisku wypowiedział zaskakujące słowa: W przyszłości chcę dalej wspinać się z Adamem Bieleckim i innymi polskimi kolegami. Słowa te zaskakują wcześniej nie widział możliwości współpracy w bazie pod K2.

Przypomnijmy przez co relacje Urubka z resztą ekspedycji się znacznie pogorszyły. Pod koniec lutego Rosjanin bez porozumienia z kierownikiem zdecydował się na samotny atak szczytowy. Gdy nie udało mu się zdobyć szczytu, wrócił do bazy, ale atmosfera była tak napięta, że musiał ją opuścić.

REKLAMA

Czytaj też: Ostry wywiad Urubki o wyprawie na K2. „Może Polacy nie chcieli wejść na szczyt? Wielicki to człowiek o dwóch twarzach”

Jak później twierdził on sam i koledzy z wyprawy nie widzieli szans na dalszą współpracę. T

Teraz Rosjanin podczas wywiadów udzielanych mediom na lotnisku w Warszawie, wypowiedział zaskakujące słowa. I jak twierdzi nie wyklucza jednak, że za 2-3 lata znów z polskimi kolegami wróci zimą na K2.

Urubko dalej jednak negatywnie ocenia tegoroczne działania wyprawy na K2. – Nie było atmosfery do wspinania się – mówi wprost.

Denis Urubko potwierdził także wcześniejsze doniesienia pozostałych członków wyprawy, że nie komunikował się z nikim przed podjęciem samodzielnego ataku szczytowego.

-„Mam duże doświadczenie w Himalajach. Wiedziałem, że są niezłe warunki w obozach i moja kondycja była w porządku, dlatego zdecydowałem się ruszyć” – wyjaśnił dziennikarzowi wp.pl.

Rosjanin podkreślił również, że wielkim honorem i zaszczytem dla niego było wzięcie udziału w akcji ratunkowej na Nanga Parbat, gdzie uratowano Elisabeth Revol.

Na lotnisku w Warszawie pojawił się także ambasador Francji w Polsce, który osobiście podziękował Urubko za zaangażowanie w uratowanie rodaczki.

Urubko wypowiedział się negatywnie o polskiej ekspedycji w hiszpańskim portalu wspinaczkowym desnivel.com. Mówił tam między innymi  o decyzji Wielickiego o zakończeniu wyprawy. „Decyzja aby opuścić bazę bez sukcesu jest właściwa biorąc pod uwagę relacje w grupie i nie zależy od warunków na górze. Widzę, że prognozy pogody są korzystne i można by dalej pracować. Problemy tkwią w mentalności, umysłach członków wyprawy i szefa ekspedycji” – ocenił.

Opowiedział też o tym, co wydarzyło się po jego powrocie z samowolnego rekonesansu na K2.

„Kiedy wróciłem do bazy z mojej solowej próby wejścia na szczyt, powiedziałem Krzysztofowi: „Witaj, dowódco, jestem, wszystko w porządku, kontynuujemy.” Później, kilka minut później poprosiłem o dostęp do internetu, ponieważ zmieniłem hasło. Krzysztof powiedział mi, że nie dostanę dostępu, ponieważ pisałem złe rzeczy. Pokazał mi stronę internetową z tekstem, który napisał ktoś inny, to nie była moja odpowiedzialność. Kiedy powiedział mi, że nie będę miał internetu, natychmiast poprosiłem grupę trekkingową, która była wtedy w bazie i postanowiłem zejść następnego dnia. Byłem oszołomiony postępowaniem szefa” – wyjaśniał.

Nikt mnie nie prosił, żebym przeprosił, nikt nie prosił mnie, bym został… Byłem gotowy zostać dłużej, nawet do końca marca, chociaż już wyjaśniłem moje zasady i opinie na temat wyprawy zimowej. Chciałem wziąć udział w całej wyprawie, ale byłem zbyt zmęczony tym złym psychicznym związkiem i ogromną ilością problemów i negatywnych stron” – kończy himalaista.

Przeczytaj też: Coca-Cola łamie 130-letnią tradycję. Powstanie pierwszy napój alkoholowy tej firmy

Nczas.com/ PAP/ wp.pl

REKLAMA