Michalkiewicz: Czy skórka warta jest wyprawki?

Stanisław Michalkiewicz.
REKLAMA

Amicus Plato, sed magis amica veritas – powiadali starożytni Rzymianie, którzy każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji. Ta akurat głosi, że prawda jest większym przyjacielem od Platona, zatem trzeba ją głosić bez względu na to, czy Platonowi to się podoba, czy nie. Dlatego ośmielam się zauważyć, że kolega Janusz Korwin-Mikke może nie mieć racji, mówiąc, że Stwórca Wszechświata specjalnie nie dba o to, w jaki sposób ludzie oddają Mu cześć.

Jakże „nie dba”, kiedy przecież dba – o czym dowiadujemy się z tego samego źródła, o którym dowiadujemy się o istnieniu Stwórcy Wszechświata. Mam oczywiście na myśli Pismo Święte Starego Testamentu. Po opisie stworzenia Wszechświata przez Stwórcę czytamy tam o pewnym mieszkańcu Mezopotamii, który porzucił miejskie życie osiadłe i został koczownikiem. Ta zmiana sposobu życia wzięła się stąd, że Stwórca Wszechświata sobie akurat w nim upodobał i po rozmaitych przygodach obiecał mu, że stanie się ojcem wielu narodów, a zwłaszcza jednego, któremu Stwórca Wszechświata odda w posiadanie obszar położony między Nilem a Eufratem.

REKLAMA

Zobacz także: „PiS oddaje Polskę Żydom!” Stanisław Michalkiewicz obnaża prawdziwy cel „dobrej zmiany” [VIDEO]

Jeśli wierzyć dalszym przekazom, potomstwo owego koczownika niezwykle się rozmnożyło podczas pobytu w Egipcie. To potomstwo później nazwało Egipt „domem niewoli”, ale wygląda na to, że stan niewoli sprzyjał rozmnażaniu zniewolonych. Tak czy owak, pod przewodnictwem Mojżesza potomkowie owego koczownika uciekli z Egiptu i po obfitującej w rozmaite traumatyczne wydarzenia 40-letniej wędrówce po pustyni dotarli do Ziemi Obiecanej, którą objęli w posiadanie po uprzednio przeprowadzonych czystkach etnicznych.

Zanim jednak to nastąpiło, Stwórca Wszechświata za pośrednictwem Mojżesza nadał potomstwu koczownika prawa, wśród których znalazły się też bardzo szczegółowe opisy, jak mają zostać zbudowane przedmioty kultu, jak mają być ubrani funkcjonariusze kultu, no i w jaki sposób ma wyglądać sam kult. Wszystkie te reguły podyktował osobiście Stwórca Wszechświata, z czego wynika, że wcale nie jest Mu obojętne, w jaki sposób ludzie oddają Mu cześć.

Obawiam się, że Stwórca Wszechświata lepiej wie, co Mu się podoba, a co nie – bez względu na to, co kolega Janusz Korwin-Mikke na ten temat sądzi – nawet jeśli uważa, że takie drobiazgi Stwórcy Wszechświata nie powinny interesować. Może i nie powinny – ale co poczniemy, skoro Go jednak interesują? Jeśli tedy przyjmujemy do wiadomości istnienie Stwórcy Wszechświata, to nie ma rady – musimy przyjąć to istnienie do wiadomości z całym, że tak powiem, dobrodziejstwem inwentarza, to znaczy ze wszystkimi upodobaniami Stwórcy Wszechświata – również wtedy, gdy wydają się one nam dziwaczne albo nawet nie na poziomie. W końcu to On stworzył Wszechświat i dopóki nie pojawi się ktoś, kto dokona takiej samej sztuki, to cała reszta nie powinna się nadymać. W przeciwnym razie upodobni się do Jana Pawła Sartre’a, który zwątpił w istnienie Stwórcy Wszechświata, bo nie okazał się On na poziomie paryskich snobów.

Czytaj dalej ->

REKLAMA