Tak wygląda socjalistyczny „raj”. Głód zabija w Wenezueli. Dziecięce gangi biją się o „dobrej jakości” śmieci

wenezuela bieda głód socjalizm
Dziecko w Wenezueli. / fot. YouTube
REKLAMA

Skrajnie socjalistyczne rozwiązania w Wenezueli doprowadziły, niegdyś bogaty południowoamerykański kraj, na skraj przepaści. W tej chwili dziecięce gangi biją się tam o „dobrej jakości” śmieci – donosi Miami Herald.

Miami Herald opisuje dramat, który rozgrywa się na przedmieściach Wenezueli. Powszechna bieda doprowadziła do głodu wśród nastolatków, ale także powrotu wielu nieznanych chorób wynikających z braku odpowiednich środków higienicznych.

REKLAMA

W upadającym kraju, szczególnie na przedmieściach dużych miast, powstają nawet gangi dzieci, które przy użyciu narzędzi, jak pałki, noże czy maczety, walczą o „dobrej jakości śmieci”, które często zastępują im jedzenie.

Czytaj więcej: Tak kończy się socjalizm. Dramatyczna sytuacja Wenezuelczyków. Napadają na ZOO, by zdobyć mięso zwierząt

Gangi zrzeszają zazwyczaj osoby w wieku od 10 do 23 lat, a od zdobycia pożywienia i picia zależy ich przeżycie. Kiedy nie znajdą resztek picia w butelkach pozostaje picie wody z kałuży.

Wszystkim, co udaje im się znaleźć lub wywalczyć dzielą się z pozostałymi „zaufanymi” członkami gangu. Wywalczyć dlatego, że w wielu regionach „rywalizuje” kilka gangów.

Przedstawiciele pozarządowej organizacji charytatywnej z Wenezueli podkreślają, że problem stał się dramatyczny. Zawsze było wiele dzieci na ulicach, ale teraz to istna plaga – mówi Beatriz Tirado z Angeles de Calle.

Zobacz również: Światowy ranking ubóstwa. Złoty medal dla socjalistów z Wenezueli

Eksperci szacują, że w samym tylko Caracas na ulicach grasują tysiące głodnych dzieci i młodzieży. Wiele z nich musi walczyć o jedzenie z powodu niedostatku w domu, część z nich ucieka z domu z powodu przemocy i patologii.

Jeden z dorosłych mężczyzn tak relacjonuje sytuację w kraju: Niektórzy zarabiają 190 tysięcy boliwarów tygodniowo, podczas gdy kilogram ryżu kosztuje 210 tysięcy. Moim planem jest ciężka praca i wyciągnięcie rodziny z tego piekła. Życia w Wenezueli nie życzyłbym nawet najgorszemu wrogowi.

Inna kobieta opowiada, że mimo, iż pracuje na stałe, nie stać ją na przyrządzenie dzieciom kurczaka na obiad czy jajek na śniadanie.

Źródło: Miami Herald/NCzas

REKLAMA