Rosjanie organizują manewry przy granicach Polski wszędzie tam, gdzie mają możliwość. Na wschodzie i na północy. W pierwszej połowie kwietnia odbędą się manewry rosyjskich i białoruskich spadochroniarzy przy granicy Polski koło Brześcia. W tym samym czasie rosyjska flota bałtycka będzie ćwiczyła ostre strzelanie na Bałtyku, zaledwie 50 km na północ od Władysławowa.
Manewry odbędą się na międzynarodowych wodach. One nie należą do żadnego państwa, ale każde z nich ma wydzielony tam sektor, za który odpowiada odnośnie nadzoru nad ruchem statków i samolotów.
Czytaj też: Rosyjscy komandosi ćwiczą desant przy polskiej granicy
Rosjanie już marcu poprosili Szwecję, Łotwę i Polskę o zamknięcie swoich sektorów z powodu przewidzianego ostrego strzelania floty rosyjskiej. To może oznaczać, że Rosjanie będą strzelali używając rakiet.
Obszar, na którym Rosjanie chcą przeprowadzić swoje manewry, znajduje się 50 km na północ od Władysławowa.
Prośba Rosjan spotkała się jednak z krytyką w Szwecji i na Łotwie.
„To nie jest standardowe wydarzenie. Dotychczas rosyjska flota ograniczała ćwiczenia tylko do swoich poligonów i nie wkraczała bez konsultacji z innymi państwami w ich strefy odpowiedzialności” – powiedział gazecie „Dagens Nyheter” rzecznik szwedzkich władz Jesper Tengrot.
Manewry rosyjskiej floty stacjonującej w kaliningradzkim okręgu budzą zaniepokojenie, m.in. z tego względu, że niedawno, w końcu lutego flota przeprowadziła poprzednie manewry.
Źródło: TVN24