BBC podaje szokujące fakty. Polskie stocznie zatrudniają „niewolników” z Korei Płn. „Jeśli uciekniesz, twoja rodzina zapłaci cenę”

Polskie stocznie zatrudniają pracowników z Korei Płn./ pixabay/ Facebook
Zdjecie ilustracyjne. Polskie stocznie zatrudniają pracowników z Azji/ pixabay/ Facebook
REKLAMA

Brytyjska telewizja BBC wyemitowała w poniedziałek program śledczy „Panorama”, poświęcony wykorzystywaniu „przymusowych pracowników z Korei Północnej” w Rosji, Chinach i Polsce. Pokazano m.in. nagrane z ukrycia rozmowy o ich pracy w polskich stoczniach.

W programie znalazły się nagrane ukrytą kamerą materiały z budowy mieszkań w rosyjskim Władywostoku, a także Partner Stoczni w Szczecinie. Nakręcono także rozmowę z byłym pracownikiem stoczni w Gdyni. Według dziennikarzy BBC w Polsce pracuje nawet 800 obywateli Korei Północnej.

REKLAMA

Czytaj też: Uwaga kierowco! Rewolucja na drogach. Będzie można jeździć bez dowodu rejestracyjnego i OC

Jak zaznaczono, zaprezentowany materiał jest efektem dwuletniego śledztwa międzynarodowego konsorcjum dziennikarzy, którzy do października ub.r. nagrywali materiał dotyczący robotników z Korei Północnej, którzy są wysyłani za zgodą komunistycznego rządu do pracy w innych krajach.

Ambasada Korei Północnej w Warszawie powiedziała BBC, że jej obywatele pracują w zgodzie z polskim prawem i regulacjami Unii Europejskiej. Oskarżyła jednocześnie dziennikarzy o to, że fałszywe informacje „zostały wymyślone przez wydział wojny psychologicznej Stanów Zjednoczonych i południowokoreańskiego wywiadu”.

Polski rząd z kolei w odpowiedzi na pytania dziennikarzy zapewnił, że przeprowadzane są „regularne kontrole” i że „nie ma dowodów na pracę przymusową”. Zastrzeżono jednocześnie, że przestano wydawać nowe pozwolenia na pracę dla obywateli Korei Północnej.

Także MSZ, zapytane przez media o zarzuty stawiane w materiale BBC, podkreśliło, że polskie władze dostrzegają „złożoność problemu zatrudniania obywateli KRLD” i „podejmują aktywne działania mające na celu zmianę obecnego stanu rzeczy”, m.in. nie wydając Koreańczykom z północy od 2016 r. ani jednej wizy pracowniczej.

W rezultacie spadać zaczęła też liczba obywateli z KRLD wykonujących pracę w Polsce. Według ostatnich statystyk z lutego br., w Polsce przebywa ich mniej niż 400. Ich liczba będzie w dalszym ciągu spadać, sukcesywnie bowiem wygasają zezwolenia na pobyt oraz zezwolenia na pobyt i pracę, które – decyzjami wojewodów – nie są przedłużane” – wskazał resort.

MSZ zapewniło jednocześnie, że Polska „stosuje się do zapisów wszystkich rezolucji RB ONZ, których celem jest ograniczanie pracy obywateli KRLD poza granicami swojego kraju”, nowelizując w tym celu dwie ustawy regulujące dostęp cudzoziemców do rynku pracy: ustawę o cudzoziemcach oraz ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.

Znowelizowane zapisy tych ustaw pozwalają nam implementować sankcje przewidziane m.in. przez ostatnią Rezolucję RB ONZ nr 2397 z grudnia 2017 r., która przewiduje wydalenie wszystkich pracowników z KRLD w przeciągu 24 miesięcy. Rząd polski jest przekonany, że dotrzyma przewidzianego przez rezolucję terminu, a wszyscy pracownicy z KRLD opuszczą nasz kraj” – dodano.

Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki także nie odpowiedział mediom, czy w stoczni pracują bądź pracowali obywatele KRLD. Przesłał jednak informacje, z których wynika, że w urzędzie w 2016 r. wydano łącznie 20 zezwoleń na zatrudnienie obywateli Korei Północnej, w 2017 r. jedno takie zezwolenie, natomiast w tym roku żadnego.

Z informacji urzędu wynika także, że w ub.r. obowiązujących, czyli aktywnych było 55 zezwoleń na pobyt czasowy i pracę wydanych w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim w latach poprzednich.

Tom Keatinge, dyrektor centrum ds. studiów nad bezpieczeństwem i przestępstwami finansowymi w londyńskim think tanku Royal United Services Institute (RUSI), powiedział BBC, że pracownicy są „dobrem eksportowym (Korei Północnej); ludźmi wysyłanymi do pracy za granicą, żeby zarobili pieniądze, których część – jeśli nie całość – wspiera program nuklearny” Kim Dzong Una.

Ma się do wyboru dwie opcje: albo zostaje się w Korei Północnej, gdzie można nie mieć żadnej pracy, nic nie zarabiać i mieć problem z wykarmieniem siebie i rodziny albo jest się gotowym rozpatrzyć opcję, która dla nas jest okropna, ale może być lepsza niż pozostanie w domu” – dodał Keatinge.

Inny rozmówca BBC, Remco Breuker z uniwersytetu w holenderskim mieście Leiden, dodał, że pracownicy przechodzą testy ideologiczne na wierność partii komunistycznej, a także zbierane są szczegółowe informacje na temat najbliższych osób. „Jeśli uciekniesz, twoja rodzina zapłaci cenę” – powiedział.

Według dziennikarzy BBC w Polsce pracuje nawet 800 obywateli Korei Północnej. Jak zaznaczyli, do 2014 roku pracowali m.in. w stoczni w Gdyni, ale zrezygnowano z ich usług po tym, jak jeden z nich zmarł w miejscu pracy.

Pracowałem w tej stoczni i dostawaliśmy zlecenia z tej firmy, ale nie podobało im się, że Koreańczycy pracowali nad ich statkami. Powstrzymali nas od pracy i anulowali nasze kontrakty” – powiedział anonimowo jeden z byłych pracowników, dodając, że Koreańczycy „żyją w zamkniętej grupie, nie mają wolności i piją, żeby zapomnieć o swojej sytuacji„.

Reporterzy odkryli jednak, że po rezygnacji z ich usług w Gdyni część z północnokoreańskich pracowników przeniosła się do Szczecina, gdzie zarejestrowana jest firma Redshield Sp. z o.o., której prezesem jest Pak Jong Ho.

Podszywając się pod agencję rekrutacyjną ekipie BBC udało się wejść na teren szczecińskiej Partner Stoczni, największej prywatnej stoczni w regionie. W nagranej z ukrycia rozmowie ochroniarz przyznał, że „to są Koreańce, to jest spółka i oni po całym Szczecinie robią – tu robią i w innych firmach„.

„Dzień dobry”, klucze chce” i więcej nic (po polsku) nie umie. (…) Im nie wolno. On się boi. (…) Oni to tak jak u nas za komuny, że nie wolno nic, bo się może przeciągnąć na Zachód. Tak mają zakazane, oni nie chcą rozmawiać, on ma tylko robić” – tłumaczył mężczyzna.

Dziennikarze nagrali również rozmowę z kierownikiem zmiany Koreańczyków, który łamaną polszczyzną wyjaśniał, że „tutaj pracujemy z tą stocznią, (…) oni dobrze wiedzą, z czego mają korzyści, bo (…) chłopaki pracowali zawsze w stoczniach w Polsce”.

„Tylko biorą taki urlop bezpłatny, na termin wykonania… (…). Nie tak jak Polacy, osiem godzin robią i pójdą. Nie tak, jak potrzeba to nawet… po 10, 11 i jeszcze tam bez przerwy na przykład” – dodał.

Pytani o to, czy mogą pracować w Polsce i Niemczech, Pak Jong Ho powiedział, że jego firma wykonuje jedynie pracę na terenie Polski.

Czytaj też: Pijany kierowca wjechał w rowerzystkę. Siła uderzenia była tak duża, że kobieta wystrzeliła w górę jak pocisk. Rosjanin po wypadku próbował uciekać [VIDEO]

Nczas.com/ TVP Info/ PAP

REKLAMA