
Mariusz Błaszczak spotkał się z wyborcami w Dąbrówce na Mazowszu. Przed wyborcami przyznał, że nagrody dla ministrów Prawa i Sprawiedliwości były błędem.
Tak, rzeczywiście ministrowie, wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za swoją ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały. To były nagrody oficjalne. Nagrody, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej Izbie, a nie zegarki od kolegów biznesmenów – grzmiała jeszcze przed miesiącem z mównicy Sejmowej, była premier Beata Szydło. To właśnie członkowie jej rządu otrzymali nagrody finansowe.
W międzyczasie poparcie dla PiS w sondażach wyborczych zaczęło pikować w dół. Potrzebny był wstrząs, coś co przywróci partii rządzącej stracone głosy. Jednym z tych elementów było wycofanie się z pomysłu gratyfikacji, ci którzy otrzymali pieniądze musieli je oddać na cele charytatywne, a dokładniej do Caritasu.
Po kilkudziesięciu dniach narracja najważniejszych polików partii ws. nagród obróciła się o 180 stopni. Wyciągnęliśmy z tego wnioski. Skoro opinia publiczna nie zgadza się z tym, żeby ministrowie otrzymywali nagrody, więc te nagrody zostały zwrócone na cel charytatywny – powiedział szef MON na spotkaniu w Dąbrówce. Sam był jednym z ministrów, którzy zostali nagrodzeni, otrzymał 82 tys. zł.
Zobacz: Lider opozycji zatrzymany podczas demonstracji w stolicy. Trwają starcia z policją!
Źródło: se.pl, nczas.com