
Ksiądz Gabriele Brusco z Włoch towarzyszył rodzicom małego Alfiego w szpitalu. Duchowny wspierał ich modlitwą i podnosił na duchu. Władze placówki podchodziły do niego w sposób niechętny, ale tolerowały jego obecność, do czasu. W czwartek ksiądz otrzymał zakaz zbliżania się do chłopca i szpitala. Nie mógł udzielić Alfiemu sakramentu namaszczenia chorych.
Kapłan był obecny przy dziecku, kiedy lekarze zdecydowali się na odłączenie go od aparatury.
W wywiadzie dla włoskiego programu T2000 stwierdził, że pracownicy szpitala czekali sześć godzin na śmierć Alfiego, następnie, co jest usankcjonowane prawnie, musieli podać mu pożywienie.
Spędzał czas chłopcem, kiedy ten każdym swoim oddechem udowadniał lekarzom, jak bardzo pomylili się w swoich diagnozach. Jak wspomniał, ojciec Alfiego wielokrotnie prosił, by Brusco: położył dłoń na jego głowie i pomodlił się za niego.
ZOBACZ: Brytyjczycy zabili włoskiego obywatela. Czas na ostrą reakcję z Rzymu?
Miały kolejne dni, kapłan wciąż wspierał dziecko i rodziców w szpitalu, który jak stwierdził, zostało zamienione w prawdziwy fort, a po korytarzu, przy samym tylko pokoju Alfiego chodziło dziesięciu lub piętnastu policjantów.
W czwartek ksiądz został nagle wezwany do Londynu przez swojego proboszcza. Ten oświadczył mu, że nie może wrócić do szpitala. Kapłanowi nie pozwolono nawet pożegnać się z rodzicami i chłopcem.
W czasie ostatnich, jak się okazało, godzin życia, mały Alfie został pozbawiony nawet dostępu do opieki duchowej. Nie otrzymywał już wtedy ani jedzenia, ani wody.
Mimo dramatycznych prób Brusco, by wrócić do Alder Hey urzędnicy stwierdzili, że nie jest to możliwie. Co ciekawe jeden z nich, którym rozmawiał ksiądz, powiedział, że w normalnych sytuacjach pozwala się na kontakt chorego z kapłanem. Jednak tym razem jest to niemożliwe.
SPRAWDŹ: Na Tomasza Lisa znów brakuje słów. Wykorzystał śmierć Alfiego Evansa do ataku na Prezydenta
Źródło: pt.aleteia.org/nczas.com