[TYLKO U NAS!] Co dalej z Koreą Północną? Kim Dzong Un mógł w końcu zdać sobie z tego sprawę

Kim Dzong Un i Moon Jae-in/foto: YT
REKLAMA

Wywiad z Oskarem Pietrewiczem, analitykiem programu Azja i Pacyfik w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Wojciech Tomaszewski: Jakie jest znaczenie Chin w nakłonieniu Kim Dzong Una do rozmów z Południową Koreą i z USA?

REKLAMA

Oskar Pietrewicz: Chiny zawsze miały znaczący wpływ na politykę na Półwyspie Koreańskim. Nieprzypadkowo przed rozmowami z prezydentem Południowej Korei, Kim Dzong Un udał się z wizytą do Pekinu. To była jego pierwsza oficjalna zagraniczna wizyta jako głowy państwa.

Chiny mają potężną dźwignię nacisku na Koreę Północną w postaci gospodarczych sankcji. Wiele wskazuje na to, że w ostatnich miesiącach użyły ich w bezprecedensowy sposób. Kilkanaście lat temu zrobili to na mniejszą skalę, wstrzymując dostawy ropy naftowej.

Z drugiej strony Kim Dzong Un mógł zdać sobie sprawę, że musi odejść od ortodoksyjnej gospodarki komunistycznej, ponieważ zaczynają mu pękać filary reżimu.

Uważa się, że Chiny chcą, żeby w KRLD przeprowadzono reformy, takie, jakich dokonano u nich. Miałyby polegać na wprowadzeniu tzw. socjalistycznej gospodarki rynkowej z zachowaniem władzy komunistycznej partii.

Takie sugestie Chińczycy przekazują od 80. lat ubiegłego wieku, ale Pjongjang reaguje na to alergicznie. Krwawe wydarzenia w Pekinie w 1989 r. usztywniły stanowisko Kimów, utwierdzając ich w przekonaniu, że demokratyzacja skończy się upadkiem ich władzy.

Chiny zgadzają się, żeby dynastia Kimów została u władzy, ale pod warunkiem, że będzie reformowała kraj. W Pekinie panuje przekonanie, że reformujący się partner u granic to odpowiedzialny partner.

Jakie znaczenie miał koreański szczyt?

To było wielkie wydarzenie z punktu widzenia symbolicznego, propagandowego i historycznego. Uwagę zwracały gesty odwołujące się do poprzednich spotkań. Ono dały Koreańczykom poczucie, że to oni będą przede wszystkim decydowali o swojej przyszłości. W tym sensie można uznać, że było to obustronnie korzystne spotkanie.

Czy na szczycie podjęto jakieś merytoryczne decyzje?

W bardzo ograniczonym stopniu. Konkretne propozycje, takie jak np. powołanie wspólnego biura łącznikowego w Kaesongu, dotyczyły nawiązania kolejnych kanałów komunikacji między państwami koreańskimi.

Co do zasady rozmowy miały jednak bardzo ramowy charakter. Sprawa formalnego zakończenia wojny nie wyszła poza poziom postulatu. Ogólnikowo rozmawiano także o denuklearyzacji. Ten temat zresztą będzie przede wszystkim dyskutowany podczas rozmów Kim Dzong Una z prezydentem Donaldem Trumpem.

W zasadzie szczyt przyniósł uspokojenie relacji międzykoreańskich, pewien wzrost zaufania, potwierdził obustronną chęć dialogu oraz przyniósł przeświadczenie, że nie można rozwiązać problemu koreańskiego bez udziału obu Korei.

Czy nie ma obaw, że spotkanie to kolejna zagrywka władcy Północnej Korei?​

W Południowej Korei zauważalne jest sceptyczne podejście. W Seulu pamiętają poprzednie otwarcie i krach „słonecznej polityki”, kiedy KRLD sprawiała wrażenie, że chce zmian. Teraz jest jednak inna sytuacja.

Niemal od początku swoich rządów Kim Dzong Un realizuje strategię tzw. „linię równoległego rozwoju” polegającą na wzmocnieniu swojej władzy nie tylko przez rozbudowę potencjału nuklearnego, lecz także przez gospodarcze reformy. Mają one na razie bardzo ograniczony zakres. Niemniej władza w KRLD w ostatnich miesiącach podczas najważniejszych spotkań partyjnych wysłała komunikat: „trzeba ruszyć z gospodarką”.

Sankcje ściskają Północną Koreę. Aby wzmocnić gospodarcze filary reżimu Kim Dzong Un nie ma w zasadzie innej opcji, jak pójść na ustępstwa. W tym celu Korea Północna gra kartą nuklearną. To oczywiście nie oznacza zgody na całkowitą denuklearyzację i przeprowadzenie kompleksowych reform. Kim coraz bardziej przytłoczony sankcjami chce złapać oddech, a do tego potrzebuje silniejszej gospodarki.

Dziekuję za rozmowę.

Czytaj też: Czy to przełom? Północnokoreańskie linie lotnicze chcą latać do Południowej Korei

Czytaj też: Historia dzieje się na naszych oczach! Koniec wojny pomiędzy Koreą Północną i Koreą Południową. W tym roku ma zostać podpisany traktat pokojowy

Wywiad przeprowadził Wojciech Tomaszewski

Oskar Pietrewicz jest analitykiem programu Azja i Pacyfik w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Specjalizuje się w tematyce koreańskiej. Autor książki pt. „Krewetka między wielorybami. Półwysep Koreański w polityce mocarstw”.

REKLAMA