Ekolodzy to komuniści. Na likwidacji zyskają wszyscy – Niemcy, Rosjanie, Duńczycy – tylko nie Polacy

Marek Miśko. fot. Prt Sc TV Trwam
Marek Miśko. fot. Prt Sc TV Trwam
REKLAMA

„Na likwidacji polskich hodowli zwierząt na futra zyskają wszyscy tylko nie Polacy. Zyskają Niemcy, Rosjanie, Duńczycy… Najmniej zyskają zwierzęta” – mówi p. Marek Miśko, dyrektor generalny Polskiego Przemysłu Futrzarskiego w rozmowie z p. Tomaszem Cukiernikiem, która została opublikowana w tygodniku „Do Rzeczy”.

Jak wyjaśnia p. Miśko, polskie hodowle są kontrolowane i są jednymi z najnowocześniejszych na świecie i to bez państwowych dotacji, bez wyrównań i dopłat.

REKLAMA

Czytaj też: Na kogo zagłosowaliby Polscy kibice? Najnowszy SONDAŻ. Do Sejmu weszłyby cztery partie

–”Rynek nie znosi próżni. Kiedy nasz rynek – nie daj Bóg – zostanie zniszczony, hodowle – jak grzyby po deszczu – wyrosną na Ukrainie, Białorusi i w Rosji.”

„A tam bracie, szukaj wiatru w polu. Ekolodzy już mogą pisać wnioski do prezydenta Putina” – śmieje się p. Misko, który ekologów walczących z przemysłem futrzarskim nazywa wprost komunistami.

Przypomnijmy, że branża futrzarska to blisko 70 tys. miejsc pracy w Polsce, 2,5 mld zł zysku z eksportu i źródło wzrostu gospodarczego samorządów.

Czytaj też: Egipcjanin pozywa Sergio Ramosa na gigantyczną kwotę. Tysiące osób domagają się ukarania boiskowego bandyty i chama [VIDEO]

Nczas.com/ korwin-mikke.pl

REKLAMA