Dramat posła Brejzy! Miał być zamach, jak w Smoleńsku, a jednak tylko spłonął… plastykowy kibel [VIDEO]

Krzysztof Brejza na tle osmolonej ściany/foto: Twitter
Krzysztof Brejza na tle osmolonej ściany/foto: Twitter
REKLAMA

Zdjęcia z rzekomego „zamachu” na posła PO od razu były podejrzane, bo tylko ktoś niespełna rozumu próbowałby podpalić mur. Teraz już wiadomo na pewno. To jednak nie był żaden zamach na niepokornego posła, tylko zwykły żulerski wybryk. Jak ustaliły odpowiednie służby płonął nie dom Krzysztofa Brejzy tylko stojący pod nim… toi toi.

Przedstawiciel policji poinformował, że udało się zatrzymać 51-letniego mężczyznę, mieszkańca tej samej co rodzina Brejzy kamienicy. Według wstępnych ustaleń do podpalenia doszło w sposób nieumyślny.

REKLAMA

Sąsiedzi wszystko ugasili. Rano wzywana była policja i trwało wstępne zabezpieczenia materiału. Sąsiedzi uratowali nam życie. To pewne. Jestem im bardzo wdzięczny – stwierdził jednak po pożarze kibla poseł PO.

SPRAWDŹ: Socjalizm PiS zabija apteki. Miało być pięknie, a wyszło… jak zwykle

Zanim policji udało się zatrzymać podejrzanego Brejza zdążył już złożyć zawiadomienie do prokuratury o usiłowaniu zabójstwa jego rodziny. We wspierających totalną opozycję mediach rozpoczęła się prawdziwa nagonka.

Całe wydarzenie starano się przedstawić jako próbę zamachu na posła, który zajmuje się ujawnianiem sprawy nagród przyznawanych ministrom. Niemal natychmiast w świat zaczęto wysyłać przekaz o nieugiętym i niewygodnym dla polskiej władzy pośle, którego władza stara się uciszyć.

Skończyło się jak zwykle. Totalna opozycja próbowała nagiąć rzeczywistość do swoich chorych wyobrażeń i oczernić Polskę za granicą. Niestety płonąca sławojka nie przyniosła jednak Platformie chluby.

Źródło: Twitter/PAP

REKLAMA