Miliony Włochów obwiniają Unię o historyczny kryzys polityczny, jakiego doświadcza ich kraj. Prezydent Matarella, który zablokował powołanie nowego prawicowego rządu, posądzany jest o działania na rzecz, nie własnego państwa, ale eurokratów i Berlina. Możliwym rozwiązaniem kryzysu są nowe wybory.
Raz jeszcze Unia udowodniła, że w głębokim poważaniu ma demokratyczne procedury państw członkowskich. Jeżeli tylko coś idzie w sposób niezgodny z odgórnie przyjętą linią polityczną i ideologiczną, Bruksela i Berlin starają się wszelkimi sposobami uniemożliwić niekorzystne procesy.
Tak też stało się we Włoszech, gdzie, jak twierdzą przedstawiciele zwycięskich, prawicowych partii, prezydent, działając pod wpływem nacisków z UE i Niemiec, zablokował powstanie nowego rządu. Zrobił to zgodnie z konstytucją państwa, ale jego motywy budzą ogromne kontrowersje.
ZOBACZ: W końcu papież Franciszek się zorientował: ”Nazywają mnie heretykiem”
Przypomnijmy, że Matarella nie zgodził się na powołanie na stanowisko ministra finansów profesora Paolo Savony, który w przeszłości wielokrotnie krytykował przyjęcie przez Włochy, określające je jako „narzędzie kontrolowania przez Niemcy Europy”. Patrząc na sytuację gospodarczą we wspólnocie trudno nie przyznać mu racji.
Dla milionów Włochów osoba, która stoi na straży państwa i jego suwerenności zaprzedała Italię Berlinowi i Brukseli. Z tego właśnie powodu włoska prawica domaga się odwołania prezydenta.
Włochy, państwo założycielskie europejskiej wspólnoty staję się, podobnie jak Wielka Brytania, państwem, gdzie władza Brukseli jest postrzegana jako realne zagrożenie, a eurokraci, słusznie zresztą, traktowani jak wrogowie.
UE kopie w ten sposób swój własny grób. Brexit nie był najwidoczniej lekcją, którą Bruksela wzięłaby sobie do serca.
PRZECZYTAJ: Zasada „po d… nie bijemy” złamana – poseł Pięta zasmakował zemsty kochanki
Źródło: express.co.uk/wolnosc24.pl
