
O tym jaka taktykę stosują wobec Polaków tamtejsze lewackie ugrupowania, czego efektem jest niewpuszczanie do Wielkiej Brytanii polskich działaczy prawicowych oraz problemy z wynajęciem sal na imprezy opowiada Jakub Grygowski, Prezesem Londyńskiego Oddziału partii Wolność
A.W: Od pewnego czasu polska społeczność w UK jest atakowana i nazywana przez lewicowe brytyjskie media siedliskiem ksenofobów, rasistów i nazistów . Co Pan myśli o całej tej medialnej nagonce, i jaki może być jej powód?
J.G: Jak słusznie Pan zauważył robią to lewicowe media, ale nie tylko brytyjskie – polskie media działające w Zjednoczonym Królestwie również. Nie możemy też zapomnieć o atakach ze strony większych i mniejszych organizacji oraz pojedynczych aktywistów o poglądach lewicowych. Na szczęście jednak znaczna większość społeczeństwa nie podziela opinii tych marginalnych środowisk.
Oczywiście jest to farsa. Chociaż ich metody działania były kilkakrotnie skuteczne i faktycznie po niewpuszczaniu do UK Jacka Międlara czy trudnościach jakie miał fałszywie oczerniony przez nich Rafał Ziemkiewicz, mogli pomyśleć że mają przewagę, a ich racje są popierane. Jednak niedawny przypadek Wojciecha Sumlińskiego, który choć z trudnościami i po przesłuchaniu na lotnisku w Luton, ostatecznie dwukrotnie wjechał do Wielkiej Brytanii, a także niedawna wizyta Janusza Korwin-Mikkego pokazały, że tak nie jest. Bo jakie są ich metody?
Tak naprawdę wyszukują spotkania z prawicowcami, których uważają za kontrowersyjnych i zwołują się w mediach społecznościowych, by dzwonić i wysyłać oszczerstwa na policję i do służb granicznych. Naszym jedynym problemem do tej pory było wynalezienie odpowiedniej metody przeciwdziałania tym atakom. Chociaż zajęło to trochę czasu, to myślę że już nie będziemy mieli podobnych problemów.
Kończąc już mój przydługi wywód. Nie znam motywów, które mogłyby kierować tymi grupkam, ale wydaje mi się, że problemem mogą być ich braki w podstawowej edukacji i błędne rozumienie elementarnych pojęć. Są tak zapatrzeni w swoją ideologię, że nie zwracają uwagi na słowa, których używają, a niektóre z nich mogą definiować raczej lewicę niż prawicę. Papież Pius IX pisał w jednej z encyklik „vera rebus vocabula restituantur”, czyli „należy przywrócić rzeczom nazwy”, a Konfucjusz mawiał, że „naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć. W tej sytuacji czuję się w obowiązku chociaż podjąć próbę. Mówią na przykład o ksenofobii, słowo pochodzi z Greki, której niestety już się nie naucza powszechnie i złożone jest dwóch słów ksenos, czyli obcy, coś obcego i phobos, czyli strach. Według tego ksenofobem można nazwać kogoś kto boi się obcych, a my nie mamy nic przeciw obcym, apelujemy jedynie, by nie sprawiać sztucznego wrażenia braku różnic międzykulturowych.
Natomiast lewicowi aktywiści, którzy nas nieustannie atakują najwidoczniej boją się naszych, wyraźnie obcych im idei, zatem czy to nie oni są ksenofobami? Podnoszony przez nich rasizm jest równie abstrakcyjny. Wielu z nas utrzymuje dobre stosunki czy przyjaźnie z ludzimi o odmiennym kolorze skóry. Za przykład niech posłuży chociaż mój serdeczny kolega, szanowany i lubiany przez podejrzewam wszystkich działaczy polonijnych z prawej strony – dr Bawer Aondo-Akaa, który niejednokrotnie gościł w Londynie na zaproszenie kilku grup patriotycznych oraz był jednym z najlepiej ocenianych przez publiczność prelegentów na zeszłorocznym II Pikniku Wolnościowym w Southampton.
Nazizm, o który jesteśmy, jako prawicowcy, oskarżani to kolejny absurd, ponieważ jego najbardziej znanym przedstawicielem i propagatorem był Adolf Hitler. Żaden patriota nie mógłby popierać tej ideologii. To w zasadzie powinno wystarczyć jako dowód niedorzeczności tego oszczerstwa. Jednak dopowiem, że nazizm to skrót od narodowy-socjalizm, a partia zbrodniarza Hitlera to NSDAP, czyli Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników. Proszę mi powiedzieć, czy można w jakikolwiek sposób pogodzić socjalizm z prawicą? Do socjalizmu jest im zdecydowanie bliżej. Choć nie są w żaden sposób „narodowi”, to bliższym prawdy byłoby określanie w ten sposób ich, aniżeli nas. No i jeszcze od siebie dodam faszyzm, którym rzucają w nas z równą łatwością jak pozostałymi określeniami i robią to równie błędnie.
Twórcą faszyzmu był włoski socjalista Benito Mussolini, który zdefiniował swój ruch w bardzo prostych słowach, „wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciw państwu”. Państwo jest niczym więcej jak biurokratycznym aparatem władzy, patrioci natomiast na pierwszym miejscu stawiają naród, czyli ludzi. I znowu wezwania lewicy do cenzury są działaniami właśnie faszystowskimi, podobne metody mieli jedynie bolszewicy i komuniści, a nigdy prawicowcy.
A.W: Czy pan jako Prezes Londyńskiego Oddziału partii Wolność, odczuł na własnej osobie ataki ze strony Brytyjczyków w stosunku do Pana poglądów, czy może według Pana całą tę medialną burzę rozpoczęli nasi rodacy o skrajnie lewicowych poglądach, dążący do oskarżenia i w rezultacie do zdelegalizowania grup patriotycznych działających na terenie Wielkiej Brytanii.
J.G: Przede wszystkim, jak powiedziałem wcześniej, ataki są kierowane przez dość dobrze zorganizowane, ale jednak marginalne i nieliczne grupy skrajnych lewicowych ekstremistów, którzy są znacznie głośniejsi niż rzeczywiście liczni. Muszę więc zaprotestować przeciw generalizowaniu. Brytyjczycy wciąż pamiętają dywizjon 303 i bitwę o Anglię, widzą w Polakach głownie ludzi pracowitych, zdolnych i zaradnych. Wystarczy spojrzeć ilu polskich przedsiębiorców działa na wyspach – często lepiej niż autochtoni – jeśli tylko nie gnębi się ich biurokracją i skomplikowanym prawem, regulacjami oraz ordynacją podatkową.
Oczywiście, że cała nagonka została zainicjowana przez polskojęzycznych lewicowców. Nie oszukujmy się, ludzie tacy jak Jacek Międlar, Grzegorz Braun, Rafał Ziemkiewicz czy Wojciech Sumliński są znani głównie w Polsce, a w Wielkiej Brytanii są anonimowi wśród tubylców, którzy jedyne informacje – prawdziwe lub fałszywe – mogli dostać tylko od ludzi legitymujących się polskim paszportem.
Czytaj także: Burdello bum bum. Czyli polityka po włosku. Jest kolejny kandydat na premiera. Luigi Di Maio
Ja pewnie jestem zbyt mało znany żeby być personalnie atakowany nawet przez te skrajne grupki. Kto wie, może po wywiadzie dla Państwa to się zmieni, ale nie obawiam się szczególnie, bo ktokolwiek jest przez nich atakowany powinien mieć pewność, że idzie słuszną drogą. Niemniej jako partia napotkaliśmy drobne trudności dzięki tym atakom. W kwietniu ubiegłego roku Partia Wolność organizowała ogólnopolską akcję „PIT-y w kosmos”, która jest coroczną formą protestu przeciw istnieniu podatku dochodowego. Z tej okazji do Londynu przyleciał Prezes Wolności, Pan Janusz Korwin-Mikke. Przed lokal, który wynajmowaliśmy przyszła grupka działaczy z transparentem i megafonem. Efekt był taki, że zrobiliśmy sobie zdjęcia na ich tle i faktycznie jedyne co osiągnęli to zrobienie darmowej reklamy nam i naszej akcji. Latem zeszłego roku, podczas Pikniku w Southampton mieliśmy rzeczywiście trochę większe problemy, bo anonimowe telefony z pogróżkami i kłamstwami na nasz temat do właścicieli wynajmowanych lokali spowodowały czterokrotne wymówienie nam umowy najmu przez co w czasie Pikniku musieliśmy skorzystać z pięciu miejsc, ale to także była dodatkowa reklama medialna, za którą normalnie musielibyśmy zapłacić więcej niż kosztowało nas przenoszenie imprezy. Czyli chyba powinienem być im wdzięczny.
A.W: Podobno były obawy dotyczące przylotu Prezesa do Anglii. Czy angielskie służby próbowały w jakikolwiek sposób zatrzymać Pana Korwina na lotnisku?
J.G: Można było odnieść takie wrażenie, bo trochę prześmiewczo napisaliśmy o tym na naszym Facebooku. Tak naprawdę nie było żadnych problemów, Prezes wylądował zgodnie z planem i szybko przeszedł przez kontrolę graniczną.
A.W: Czy podczas przemówienia lidera partii Wolność W Hyde Park doszło do zapowiadanej przez ludzi z otoczenia Nie-Patriotów UK, demonstracji uderzającej w waszą partię i wizytę Prezesa?
J.G: Było kilka osób z jakimiś hasłami napisanymi na kartkach, ale dość szybko zrezygnowani sobie poszli. Znacznie bardziej było widać licznych uczestnikach wiwatujących i popierających słowa Prezesa Janusza Korwin-Mikkego. Nagrania dostępne są w internecie i na nich najlepiej można przekonać się o prawdziwych reakcjach słuchaczy.
A.W: Na koniec chciałbym się zapytać o plany na przyszłość Londyńskiego Oddziału Wolność, Czy myśleliście o wystartowaniu w lokalnych wyborach w Londynie?
J.G: Od niedawna dzięki staraniom wiceprezesa naszego Oddziału, Mateusza Oliwy, jesteśmy członkami International Alliance of Libertarian Parties, organizacji zrzeszającej większość partii z całego świata, o zbliżonym do naszego programie. W Polsce zbliża się maraton wyborczy rozpoczynający się od wyborów samorządowych, w których Polonia nie może brać udziału będąc poza granicami, ale będziemy wspierać na wszelkie sposoby koleżanki i kolegów ze struktur lokalnych w Polsce. Niedługo po nich wybory do unioparlamentu i polskiego parlamentu i tu już nasze działania na Wyspach będą bardziej widoczne.
Polonia, która przekonała się na własnej skórze, że poglądy gospodarcze głoszone przez Prezesa Janusza Korwin-Mikkego od dziesięcioleci działają w praktyce, głosują na Wolność. W ostatnich wyborach parlamentarnych zdobyliśmy w UK 20%. Teraz chcemy dotrzeć szerzej, również do Polaków którzy do tej pory nie byli aktywni w czasie wyborów. W związku z tym co dzieje się obecnie w Europie i nieustannym wzrostem uniosceptycyzmu nie wątpimy w doskonałe wyniki w obu przypadkach. Ponadto stałe nawiązujemy współpracę z kolejnymi osobami i grupami, wzmacniamy nasze struktury. Planujemy otworzenie do końca roku kół
Wolności w Irlandii, Walii, Szkocji i na północy Anglii.
Co do startu w lokalnych wyborach w Wielkiej Brytanii, to osobiście jestem przeciwnikiem takich działań, ponieważ uważam, że jako goście
nieeleganckim jest podejmowanie próby przemeblowania w mieszkaniu gospodarza. To był jeden z powodów, dla których wzywałem do debaty „księcia” Jana Żylińskiego – niestety okazało się, że tak jak wcześniej nazywał tchórzem Nigela Farage’a, który nie stanął z nim do debaty, teraz sam się nim okazał próbując przemilczeć temat. Natomiast nie wykluczam, że być może któryś z członków Wolności będzie chciał podjąć próbę startu i jako wolny człowiek nie będzie zatrzymywany i otrzyma wszelkie wsparcie od nas. Nawet ja sam nie wykluczam, że kiedyś zostanę do tego przekonany, być może Pan Jan Żyliński zdołałby to zrobić, gdyby nie uciekł przed debatą.
A.W: Dziękuję za ciekawą rozmowę
J.G: Proszę bardzo i zapraszam 8 lipca na III Wolnościowy Piknik w Londynie
Czytaj także: Do tej pory o tym nie mówiono. Amerykańskie ciężkie drony bojowe stacjonują w Polsce. Są przygotowane do działań uderzeniowych
Za portalem: zrzeszeniepatriotowpolskich.blog