
Kancelaria Premiera zatrudnia kolejnych pracowników. Ten stan rzeczy tłumaczony jest realizacją nowych zadań lub przeniesieniem obowiązków.
PiS obiecywał, że skończy z nadmierną biurokracją i „rozpasaniem” jakie trwało za rządów PO-PSL, tymczasem nie wszystko wygląda tak jak powinno. „Choć zatrudnienie w korpusie służby cywilnej spadło o 1,6 tys. osób, aż o ponad pół tysiąca urzędników więcej zatrudniono w ministerstwach i Kancelarii Premiera – wynika z najświeższych danych szefa służby cywilnej” – podaje „Rzeczpospolita”.
W 2015 roku ilość wakatów urzędniczych w ministerstwach i Kancelarii Premiera wynosiła 12 345 os., teraz jest to 12 847 zatrudnionych. Zatrudnienie w placówkach centralnych i zagranicznych wzrosło nieznacznie bo kolejno o 12 i 48 os.
PiS na początku 2017 r. zlikwidował Ministerstwo Skarbu i tym samym zwolnił ponad 100 pracowników, na czym miał zaoszczędzić ok. 100 mln zł rocznie. Zastąpiono też Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, w jego miejsce pojawiły się Wody Polskie.
Kiedy ze stanowiska ustępowała Ewa Kopacz w KPRM zatrudniała 530 urzędników. Obecnie w kancelarii Mateusza Morawieckiego pracują 604 osoby.
„W marcu tego roku premier Morawiecki zredukował kadry o 20 proc. wśród wiceministrów. Jednak szybko się okazało, że część z nich zostaje w rządzie jako pełnomocnicy z taką samą pensją (Jarosław Pinkas został pełnomocnikiem ds. nowej inspekcji bezpieczeństwa żywności, Rafał Bochenek, były rzecznik gabinetu Beaty Szydło – pełnomocnikiem ds. organizacji szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach, a Michał Woś – pełnomocnikiem ds. Funduszu Sprawiedliwości)” – przypomina rp.pl.
Cieszy jednak fakt, że rządzący wywiązują się z części obietnic na poziomie wojewódzkim. W tamtejszych urzędach obcięto liczbę wakatów o 316, a w wojewódzkiej administracji zespolonej prawie o tysiąc.
Źródło: rp.pl