Polacy przegrali sami ze sobą. Czy zdołają się podnieść?

Polacy po stracie jednej z bramek, Fot. PAP/Bartłomiej Zaborowski
Polacy po stracie jednej z bramek, Fot. PAP/Bartłomiej Zaborowski
REKLAMA

Ten mecz to był kubeł zimnej wody wylany na głowy polskich kibiców, których ok. 10 tys. przyjechało na stadion Spartaka do Moskwy. Ich idole najpierw sami sobie strzeli bramkę, a potem było już tylko gorzej.

Czytaj także: Pierwsza klęska biało-czerwonych. Polska-Senegal 1:2

REKLAMA

Właściwie ciężko ocenić polskich zawodników, bo żaden z nich nie stanął na wysokości zadania. Z pewnością najgorzej zagrał Arkadiusz Milik, który nie potrafił celnie podać, a o jego jedynym strzale nawet nie ma co wspominać.

Antybohaterami meczu byli także Thiago Cionek, który złamał żelazną zasadę, że nie wolno obrońcy odbijać piłki do tyłu, gdy stoi przed bramką. Nie popisali się także Wojciech Szczęsny oraz młody obrońca Jan Bednarek, których zachowanie przy drugiej bramce jest całkowicie niewyjaśnialne. Bo panowie zachowali się tak, jakby w ogóle nie wiedzieli co się dzieje.

Fatalnie zaprezentował się Łukasz Piszczek, którego polscy kibice podejrzewają o imprezowanie ze Sławomirem Peszką.

Właściwie tylko dwóch zawodników można uznać za usprawiedliwionych – Grzegorza Krychowiaka, który mimo wypraw po futra podawał najcelniej i strzelił bramkę i Michała Pazdan tym razem nie popełnił żadnego błędu.
Niewidoczny, poza dwoma zrywami, był niestety Robert Lewandowski.

Kolejny mecz, tym razem o wszystko, w niedzielę o godz. 20.00. Jak nie wygramy, to w ostatnim meczu zagramy już tylko o honor.

Czytaj także: Kaczyński na emeryturę. Morawiecki na delfina. Tego chcą wyborcy PiS [SONDAŻ]

REKLAMA