Wybitni sportowcy żegnają i wspominają Irenę Szewińską. „Była gwiazdą pokroju Bolta”

Irena Szewińska. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski
Irena Szewińska. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski
REKLAMA

„Będzie nam Pani brakowało” – zgodnie twierdzą wybitni polscy sportowcy po śmierci najbardziej utytułowanej spośród nich Ireny Szewińskiej. Niektórzy, jak Anita Włodarczyk, Justyna Kowalczyk i Adam Małysz, odbierali z jej rąk olimpijskie medale.

Pani Ireno na zawsze w mojej pamięci Będzie Nam Pani brakowało. W Rio spełniło się moje marzenie, kiedy miałam przyjemność otrzymać złoty medal. Tak, jak wtedy, podczas ceremonii łzy ze wzruszenia leciały strumieniami, tak teraz łzy lecą po stracie tak wspaniałej osobowości” – napisała na Twitterze mistrzyni olimpijska i rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk.

REKLAMA

Do ceremonii dekoracji na podium igrzysk wróciła też Justyna Kowalczyk.

„Zanim udekorowała mnie medalem, poprosiła o autografy. Zatkało mnie! Pani Irena (TA PANI IRENA!!!) prosi mnie o autografy! To że tam była tego wieczoru, było dla mnie ważniejsze i bardziej doniosłe niż odbiór olimpijskiego złota! Dziękuję za wszystko Pani Ireno!” – napisał na Facebooku najwybitniejsza polska biegaczka narciarska, którą Szewińska jako członkini MKOl dekorowała w Vancouver, podobnie jak Adama Małysza.

„Z przyjemnością wręczała medale naszym reprezentantom na kolejnych igrzyskach. A krążków olimpijskich dla skoczków narciarskich było całkiem sporo. Ja miałem ten zaszczyt stojąc na podium w Vancouver. W Pjongczangu przeżywaliśmy ceremonię medalową już oboje jako oficjele” – wspomniał były zawodnik, a obecnie dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej.

O śmierci Szewińskiej napisał na Facebooku: „to bardzo, bardzo smutna wiadomość i ogromna strata dla naszego środowiska sportowego”.

„Nie tylko ze względu na siedem medali olimpijskich, ale – może nawet przede wszystkim – przez jej podejście do życia i zaangażowanie. Mimo że od jakiegoś czasu walczyła z chorobą, zawsze pogodna, zawsze blisko najważniejszych wydarzeń sportowych. Choć sama tak utytułowana, nie szczędziła wsparcia i życzliwości innym reprezentantom Polski. Doskonale wiedziała, ile pracy i wyrzeczeń wymagają sukcesy sportowe, więc jak nikt potrafiła docenić te osiągnięcia. Tym większy żal po stracie tak wyjątkowej osoby” – podsumował Małysz.

Szewińska była gwiazdą pokroju Bolta – powiedział PAP o zmarłej w wieku 72 lat najwybitniejszej lekkoatletce w dziejach polskiego sportu wiceprezes PZLA, zdobywca dwóch złotych medali olimpijskich w pchnięciu kulą Tomasz Majewski.

Początek mojej kariery był pod przewodnictwem Ireny Szewińskiej, która została prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Jej osiągnięcia jako zawodniczki były epokowe, niebywałe. Błyszczała na wielu imprezach. Była gwiazdą pokroju Bolta, ale nigdy się nie wywyższała, nie dawała po sobie poznać, że jest kimś wielkim – podkreślił Majewski.

Mistrzyni olimpijska z Aten w pływaniu Otylia Jędrzejczak nie ma wątpliwości, że odeszła „najwybitniejsza polska sportsmenka”.

„Przez wiele lat kobiecy przykład wytrwałości i determinacji w dążeniu do celu. Pani Ireno jestem dumna, że mogłam Panią poznać, zasiadać w tych samych komisjach, uczyć się od Pani. Na zawsze w moim sercu” – napisała na Instagramie wybitna pływaczka.

Szewińska, zdobywczyni siedmiu medali olimpijskich w lekkoatletyce, wiceprezes PKOl i członkini MKOl, zmarła w piątek przed północną w wieku 72 lat.

Najwybitniejsza lekkoatletka w dziejach polskiego sportu, uznana najlepszą sportsmenką globu w 1974 roku, w igrzyskach wywalczyła trzy złote, dwa srebrne i dwa brązowe medale. Była rekordzistką Polski, Europy i świata w biegach na 100, 200, 400 metrów, w skoku w dal i sztafetach.

Zobacz też: Irena Szewińska nie żyje

REKLAMA