Upadek Republiki. Podpalone Nantes płonie czwartą noc. Francja kapituluje przed bandami imigrantów

Źródło: Twitter
REKLAMA

Od czterech dni w Nantes na zachodzie Francji trwają zamieszki i rozruchy. Doszło do nich po śmierci przestępcy, którego w czasie ucieczki zastrzelił policjant.

Około tysiąca osób protestowało w ciągu dnia na ulicach Nantes, a potem brało udział w zamieszkach i demolowaniu miasta. Rozruchy rozpoczęły się na początku tygodnia po tym, jak policjant zastrzelił podczas próby ucieczki 22-latka podejrzanego o napad na bank. Rozruchy wybuchły w imigranckich dzielnicach miasta. Zastrzelony Aboubakar Fofana pochodził z Afryki.

REKLAMA

Francuskie władze kapitulują przed imigrantami. W nocy z miasta przed atakiem imigrantów uciekał przewodniczący Zgromadzenia Narodowego – niższej izby francuskiego parlamentu. Dziś władze oskarżyły o zabójstwo policjanta, który twierdzi, że oddał przypadkowy strzał. 

Do zabicia doszło w czasie kontroli. Afrykanin podejrzewany też o handel narkotykami nie miał przy sobie dowodu tożsamości i podał patrolowi fałszywe dane. Potem próbował uciekać samochodem. Wtedy padł strzał. Murzyn zmarł z upływu krwi zanim zdążyła dojechać karetka.

To wywołało zamieszki w Nantes i podparyskim Garges-les-Gonesse, gdzie mieszkał Aboubakar Fofana. Podpalane są samochody i budynki. Spłonęło m.in centrum handlowe, posterunek policji, biblioteka i samochody należące do merostwa. Policja atakowana jest kamieniami, butelkami z benzyną.

W czwartek w mieście przebywał premier Francji Edouard Philippe, który próbował załagodzić sytuację, ale nie udało mu się. Mediacji podjął się przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Francji François de Rugy, ale uciekał w popłochu po tym jak został zaatakowany.

Francuskie media komentują, że w niektórych dzielnicach Nantes nie ma już Republiki Francuskiej. Władzę sprawuje tam imigrancki motłoch.

Zobacz także: Francja będzie walczyć z wolnością słowa. Pod pozorem walki z fake newsami wprowadzają cenzurę do mediów

REKLAMA