Dziś w Syrii powstała międzynarodowa islamska armia, a głosy muzułmanów są słyszane na Wzgórzach Golan. Tworzymy potęgę w Libanie, ponieważ chcemy walczyć z naszym wrogiem – oświadczył Hossein Salami zastępca dowódcy irańskiej gwardii rewolucyjnej. Kolejny izraelski atak na syryjską bazę wywołuje ostre reakcje.
W niedzielny wieczór izraelskie rakiety po raz kolejny spadły na syryjską bazę T4, gdzie przebywają żołnierze i doradcy z Iranu. Państwowe, związane z al-Asadem media podały, że obronie przeciwlotniczej udało się odeprzeć atak. Incydent wywołał jednak ostrą reakcję Teheranu.
Jeden z najważniejszych irańskich generałów oświadczył, że w Syrii powstała wielka islamska armia, która jeśli tylko otrzyma odpowiedni rozkaz, ruszy na Izrael i zmiecie z powierzchni ziemi „zły, syjonistyczny reżim”.
Powiedział także, że Iran wspiera rządzący w Libanie hezbollah, a siły organizacji są już na tyle duże, że mogą pokonać syjonistów. Dodał, że organizacja dysponuje 100 tys. rakiet gotowych do odpalenia.
Zdaniem generała Żydzi stanowią poważne zagrożenie dla całego islamskiego świata. Odwołał się przy tym do czasów rewolucji islamskiej w Iranie i dziedzictwa ajatollaha Chomeini, który mówił, że jednym z głównych celów nowego Iranu jest unicestwienie Izraela.
Ostatnia operacja przeprowadzona przez izraelskie lotnictwo oznacza prawdopodobnie, że Tel Awiw po spacyfikowaniu granicy ze Strefą gazy powraca do niszczenia sił Iranu na terytorium Syrii.
Żydzi traktują obecność doradców i żołnierzy Teheranu jako bardzo poważne strategiczne zagrożenie. Istnieje bowiem obawa, że Iran na stałe zapuści korzenie tuż przy granicy z Izraelem.
Źródło: timesofisrael.com//wolnosc24.pl
