Japońska pielęgniarka truła pacjentów, bo… nie chciała rozmawiać z ich rodzinami. Ma na koncie 20 ofiar

Eutanazja - zdjęcie ilustracyjne / foto: pixabay
Eutanazja - zdjęcie ilustracyjne / foto: pixabay
REKLAMA

Byłoby to uciążliwe, gdyby odpowiedzialność spadła na mnie – wyznała śledczym japońska pielęgniarka. Ayumi Kuboki stwierdziła, że nie chciała spotykać się z rodzinami chorych, którzy mogli umrzeć w czasie jej dyżuru, dlatego ich zabijała, ale tak, że umierali już po jej wyjściu do domu. Kobieta jest podejrzewana o zamordowanie 20 osób.

Czytaj także: Wielki Brat wypatrzy każdego w czasie rzeczywistym. Chiński ukłon dla wizji Orwella

REKLAMA

Pielęgniarka, kiedy zbliżał się koniec jej dyżuru, dodawała do kroplówki pacjentów środek do dezynfekcji. Substancja zawierała trujący chlorek benzalkoniowy, który zabijał ofiary w ciągu kilku godzin, czyli już po zakończeniu pracy przez Kuboki.

Ofiarą kobiety padały głównie osoby starsze, ponieważ bała się, że mogą umrzeć podczas jej dyżuru. Kobieta przyznała śledczym, że robiła to, gdyż bała się i nie chciała prowadzić rozmów z bliskimi zmarłych pacjentów.

Początkowo morderczy proceder pielęgniarki pozostawał niezauważony. Lekarze, którzy dokonywali kolejnych sekcji zwłok, nie zwracali uwagi na obecność trującej substancji. Wyniki badań staruszków w końcu zwróciły uwagę medyków.

Podejrzenia padło właśnie na Kuboki, która po aresztowaniu zaczęła wyjawiać kolejne zbrodnie. Śledczy oceniają, że kobieta może być odpowiedzialna za nawet 20 zgonów.

Pielęgniarka pracowała w szpitalu w Yokohamie od 2015 r. Miała opinię dobrej, ale zamkniętej w sobie pracownicy.

Źródło: o2.pl

Czytaj także: Kochaj Żydów albo pożegnaj się z kasą – władze Berlina postawione pod ścianą

REKLAMA