Mieliśmy rozwijać polskie stocznie. Tymczasem MON znów planuje zakup złomu za granicą [WIDEO]

ORP_Kaszub_Gdynia_okręt_marynarka
ORP Kaszub. Źródło: Wikipedia
REKLAMA

Polska Marynarka Wojenna to dziś głównie składowisko pływającego, lub zalegającego w porcie złomu. MON nie kwapi się jednak z uruchomieniem programu budowy polskich okrętów. Zamiast tego znów mamy kupować za granicą starocie.

Na flotę okrętów podwodnych składa się poradziecki ORP Orzeł (ostatnio unieruchomiony za sprawą pożaru) oraz zbudowane pod koniec lat 60-tych, modernizowane w latach 1989 -1992) Kobbeny przejęte od Norwegów, które już dawno powinny pójść na morską emeryturę czyli do huty.

REKLAMA

Z pięciu operacyjnych jednostek zostały trzy, wkrótce zostaną dwa. Niszczyciele min typu Mewa mają 50 – 51 lat. Nieco lepiej wygląda przy nich korweta ORP Kaszub (30 lat), okręty rakietowe typu Orkan (28 lat) czy jednostki transportowo-minowe (od 26 do 28 lat).

Od lat politycy obiecują budowę nowych okrętów, niezbędnych, bo Rosjanie coraz agresywniej poczynają sobie na morzach wobec flot NATO. Na naszych wodach rosyjskie okręty już dziś robią właściwie co chcą – choćby w maju znaleziono na polskich plażach pociski wyrzucone przez rosyjskie okręty podwodne.

Tymczasem najnowszym pomysłem modernizacji Marynarki Wojennej jest zakup dwóch używanych fregat typu Adelaide, będących rozwinięciem amerykańskich jednostek Oliver Hazard Perry.

W tej kwestii jesteśmy już na końcowym etapie i wkrótce przedstawimy naszą decyzję opinii publicznej – powiedział Błaszczak w wywiadzie dla Defence24.pl.

Polski prezydent w przyszłym miesiącu udaje się z wizytą do Australii. Przedmiotem rozmów ma być m.in zakup statków. Kosztować będą ok 2 mld zł.

Czterdziestoletnie fregaty zastąpimy więc 25-letnimi okrętami z Australii, wywodzącymi się zresztą z tego samego amerykańskiego typu, opracowanego w latach 70- tych zeszłego stulecia. Jeśli Australia ich nam nie sprzeda, pójdą na złom.

Zamiast więc budować nowe okręty w stoczniach w Szczecinie czy w Gdyni, które pilnie potrzebują zleceń, odkupimy więc 25-letnie fregaty. Zamiast rozwijać „ogromny potencjał”, jaki zdaniem premiera Morawieckiego drzemie w naszym przemyśle stoczniowym, będziemy specjalizować się w odkupywaniu i złomowaniu okrętów z całego świata.

Być może nawet polskie instytuty i stocznie opracują w przyszłości jakieś innowacyjne i nowoczesne techniki ich utylizacji.
W MON popularna jest koncepcja rezygnacji z budowy okrętów podwodnych dla naszej marynarki. Zamiast tego mielibyśmy wyleasingować dwie używane jednostki z Niemiec. Młode, bo kilkunastoletnie ale przeznaczone jedynie do szkolenia.

Oczywiście w cenie niewiele niższej niż koszt nowych okrętów zbudowanych w Polsce. Jedyny sposób na rozpoczęcie odbudowy Marynarki Wojennej to uruchomienie programu budowy okrętów podwodnych z bronią odstraszania. Decyzja o rozpoczęciu tego programu była gotowa, według komunikatów MON, w styczniu tego roku.

MON nie ma więc potrzeby prowadzenia niekończących się analiz żeby zrobić coś dla utrzymania przez Polskę niepodległości na wodach Bałtyku.

REKLAMA