Unia walczy z samochodami. Będzie drożej

REKLAMA

W miarę postępów w budowie socjalizmu walka klasowa zaostrza się – stwierdził kiedyś Józef Stalin. Jego słowa, choć w nieco innym kontekście wciąż są aktualne. Unia szykuje kolejne, jeszcze bardziej wyśrubowane normy dla koncernów samochodowych. Chodzi o emisję spalin. Problem w tym, że producenci nie mogąc im sprostać, już szykują się na zapłacenie kary, ale w rzeczywistości to nie oni je zapłacą.

Unia buduje ekologiczną Europę i choć są to tylko pozory lub szkodliwe regulacje, idea ma realny wpływ na rynek i ceny. Bruksela wciąż zaostrza metody i przygotowuje się do wprowadzenia nowych norm emisji spalin dla samochodów.

REKLAMA

Producenci stanęli już pod ścianą. Nie są bowiem w stanie sprostać wymaganiom, jakie stawiają przed nimi eurokraci. Każde nowe rozwiązanie dotyczące ograniczenia emisji jest coraz droższe i bardziej skomplikowane. Koszty musiały okazać się tak duże, że część koncernów zdecydowała, że bardziej opłaca im się uiścić karę.

Chodzi o niebagatelne sumy. Dla przykładu Volkswagen zapłaci ponad miliard euro, BMW – 700 mln euro a Ford 350 mln. Unia doi producentów i wypełnia dzięki temu swój nadwyrężony budżet. Problem w tym, że to nie firmy a nowi właściciele wpłacą do unijnej kasy.

Koncerny przygotowują podwyżki cen swoich produktów, by w ten sposób wyrównać sobie straty poniesione w wyniku zaostrzenia regulacji.

Wyjściem jest produkcja samochodów hybrydowych i elektrycznych. Problem w tym, że w tylko cztery europejskie państwa posiadają odpowiednią infrastrukturę energetyczną. Najlepsza sytuacja panuje pod tym względem w Niemczech i Holandii. Dla porównania w całej Rumunii funkcjonuje zaledwie 114 ładowarek dla elektrycznych samochodów.

Co więcej, w państwach byłego bloku wschodniego średnie zarobki zwyczajnie nie pozwalają na zakup samochodów z elektrycznym napędem. Bruksela nie zwraca na to uwagi i forsuje swoją wizję zielonej Europy.

Warto dodać, że premier Morawiecki jest w tej materii wyjątkowo zgodny z eurokratami. Życie polskiego kierowcy staje się coraz droższe. Pieniądze, które przywłaszcza sobie rząd, mają służyć na modernizację infrastruktury i badania nad samochodami elektrycznymi, które mają wkrótce, przynajmniej zdaniem premiera, zdominować nasze drogi.

Źródło: wp.pl/wolnosc24.pl

REKLAMA