Seria tajemniczych ataków dźwiękiem na amerykańskich dyplomatów. Kto za tym stoi?

REKLAMA
Placówka dyplomatyczna USA. / fot. U.S. Department of State

Kongres ma przypilnować

Teraz Kongres ma się specjalnie nad nią pochylić. Jak podaje „The Washington Free Beacon”, w liście wysłanym w czerwcu tego roku Joe Wilson, republikański kongresman z Karoliny Południowej, prosi sekretarza stanu Mike’a Pompeo o specjalny raport, z którego można by dowiedzieć się więcej na temat tego, jakie wysiłki podjął Departament Stanu w celu wyjaśnienia przyczyn oraz co planuje dalej zrobić z tym fantem.

REKLAMA

Wilson chce również wiedzieć, w jaki sposób agencja odpowiedzialna za politykę zagraniczną ma zamiar chronić swoich dyplomatów i jak zwalczać tego typu „nietradycyjne ataki”, które opisał jako „naddźwiękowe ataki akustyczne” (hypersonic acoustic attacks).

Wilson przygotował specjalną ustawę mającą na celu skoordynowanie pracy kilku agencji rządowych i przestudiowanie problemu oraz przygotowanie odpowiednich procedur, co w takim przypadku robić. Departament Zdrowia, Obrony i Handlu ma współpracować z prokuratorem generalnym i agencjami wywiadu, aby w ciągu roku przygotować raport dla Kongresu. Wygląda na to, że długo możemy nic konkretnego na ten temat nie wiedzieć. Nasz informator z Departamentu Stanu pytał o to swoich kolegów, ale nikt nie chce nic powiedzieć.

Teoria naukowców z Michigan

Swoją teorię mają za to naukowcy z Uniwersytetu Michigan, którzy otrzymali nagranie dźwięku słyszanego przez dyplomatów przekazane im przez agencję prasową Associated Press. Według profesora Kevina Fu, eksperta od cyberbezpieczeństwa, oraz członków Security and Privacy Research Group, był on rezultatem kombinacji różnych dźwięków. Jak donosi „Miami Herald”, badacze wyjaśniają, że po początkowej analizie nie zauważyli niczego podejrzanego i sądzili, że to musi być jakiś żart.

Jednak po zastosowaniu odpowiedniej procedury (AM demodulation), usłyszeli hałas przypominający silnik Formuły 1 i ich uwaga skierowała się na fale ultradźwięków. Naukowcy tłumaczą, że dwa źródła ultradźwięków, np. z urządzeń podsłuchowych, po umieszczeniu blisko siebie mogłyby wywołać zjawisko interferencji i tym samym odpowiadać za powstanie szkodliwego pisku.

Naukowcy twierdzą, że wcale nie muszą za tym stać konkretne działania mające na celu zaatakowanie dyplomatów. Jak wyjaśnia Fu, strona kubańska może uznać, że źle funkcjonujące urządzenia podsłuchowe nie muszą być formą agresji. Czy więc atak akustyczny przydarzył się amerykańskim dyplomatom (i został wywołany) po prostu przypadkowo?

Kuba czy Rosja?

Ta teoria ma sens dla Jamesa Casona, byłego dyplomaty przebywającego na placówce w Hawanie w latach 2002-2005. Cason powiedział „El Nuevo Herald”, że Amerykanie od lat mieszkają w tych samych domach przekazanych przez władze Kuby i wiedzą, że są w nich zainstalowane urządzenia podsłuchowe. Teorię naukowców z Uniwersytetu Michigan może potwierdzać fakt, że dziwne dźwięki były słyszalne tylko w domach dyplomatów i hotelach, a nie w ambasadzie.

Biura amerykańskich pracowników Departamentu Stanu zajmują w budynku w Hawanie wyższe piętra, do których nie ma dostępu kubański personel. Poza tym wygląda na to, że nie zauważono, żeby ktoś zainstalował w domach dyplomatów jakieś nowe urządzenia, a atakowanie dźwiękiem z zewnątrz wymagałoby dużego urządzenia generującego ultradźwięki.

Co ciekawe, kanadyjscy dyplomaci i ich rodziny również skarżyli się na podobne objawy, które zgłosili ich amerykańscy odpowiednicy. „Miami Herald” zastanawia się, dlaczego Hawana miałaby atakować przedstawicieli Kanady, którzy w grupie krajów przynoszących najwięcej dochodów z turystyki zajmują czołową pozycję. Amerykańscy politycy i różni eksperci sugerują, że za atakami może stać jakaś frakcja wewnątrz kubańskiej władzy. Inni wskazują na Rosję i użycie mikrofal. Robi się coraz ciekawiej.

REKLAMA