Izrael zaniemówił. Trump od miesięcy poza ich plecami rozmawia z Iranem. Teraz straszą Persów

Benjamin Netanjahu. Foto: PAP/DPA
Benjamin Netanjahu. Foto: PAP/DPA
REKLAMA

Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że jeśli Iran będzie próbował zablokować strategiczną dla transportu ropy naftowej cieśninę Bab al-Mandab, to czeka go konfrontacja z międzynarodową koalicją, której częścią będzie również Izrael. Tymczasem USA od dwóch miesięcy rozmawiały z Iranem, nie informując o tym Żydów. To ich zszokowało.

Przemawiając w środę do dowódców marynarki wojennej w Hajfie Netanjahu zapewnił, że do takiej koalicji Izrael wejdzie „z całym swoim uzbrojeniem”.

REKLAMA

Premier odnosił się do incydentu z 25 lipca, gdy wspierani przez Iran jemeńscy rebelianci Huti zaatakowali rakietami w pobliżu cieśniny Bab al-Mandab dwa saudyjskie tankowce o pojemności dwóch milionów baryłek, powodując niewielkie uszkodzenia jednego z nich. Po ataku Arabia Saudyjska czasowo zawiesiła wszelkie transporty tą drogą.

Przez strategicznie położoną, łączącą Zatokę Adeńską z Morzem Czerwonym, cieśninę Bab al-Mandab biegnie kluczowy szlak transportu ropy naftowej z Bliskiego Wschodu do Europy.

Koalicja o której wspominał Netanjahu obejmuje Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt oraz Izrael – podał portal Debka, powołując się na militarne źródła. Powiązany z izraelskim wywiadem wojskowym portal zauważa również, że wypowiedź Netanjahu o koalicji to „pierwsza jego publiczna odpowiedź na inicjatywę prezydenta USA Donalda Trumpa dotyczącą odnowienia dwustronnych relacji między Stanami Zjednoczonymi a Iranem”.

Relacje między Waszyngtonem a Teheranem pozostają napięte w związku z majową decyzją Trumpa o wycofaniu się jego kraju z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem. Strony regularnie wymieniają się pogróżkami, ale w poniedziałek amerykański prezydent ogłosił niespodziewanie, że jest gotów spotkać się z prezydentem Iranu Hasanem Rowhanim bez warunków wstępnych, by porozmawiać o sposobach poprawy stosunków dwustronnych.

Jak wskazuje Debka, ostatnie cieplejsze komentarze Trumpa wobec władz Iranu nie są „bezsensowne i spontaniczne„, ale nawiązują do dyplomatycznego procesu, który „po cichu nabiera rozpędu„, gdyż „od początku czerwca przedstawiciele USA i Iranu prowadzą wstępne rozmowy przy mediacji Omanu”.

Źródła portalu utrzymują, że Biały Dom pierwsze informacje o rozmowach przekazał Izraelowi nie wcześniej niż we wtorek w nocy, a więc blisko dwa miesiące od ich rozpoczęcia.

Izraelskie służby wywiadowcze „przegapiły” to wydarzenie, ponieważ „przyjęły za pewnik, że administracja Trumpa nie podejmie tak dalekosiężnej inicjatywy bez informowania o niej” państwa żydowskiego – przekazuje Debka. Władze Izraela „były tak zaskoczone informacją, że oficjalnie na dwa dni zaniemówiły” – pisze portal.

Debka twierdzi, że „dopiero we wtorek wieczorem anonimowy izraelski urzędnik przedstawił lapidarne wstępne oświadczenie: „wysocy urzędnicy USA przekazali Izraelowi, że nie ma zmiany w twardej polityce wobec Iranu”. W ocenie Debki „zdanie to pokazuje, że Jerozolima jest wciąż rozchwiana w związku z informacją” o rozmowach. „Sam fakt, że Trump chce spotkania z Rowhanim jest zmianą polityki” – ocenia portal.

Jak widać na Bliskim Wschodzie sytuacja jest napięta, Izrael dąży do konfrontacji a USA jak podaje portal Debka, chcą rozwiązać konflikt z Iranem w pokojowy sposób. Jak będzie? Zobaczymy.

REKLAMA