Dlaczego związkowcy nienawidzą najmniej zarabiających? Solidarność znów chce uderzyć w najmłodszych i najsłabiej wykwalifikowanych [VIDEO]

płaca minimalna solidarność związkowcy
Piotr Duda (Solidarność). / fot. Wikipedia/Pixnio
REKLAMA

Związkowcy są niezadowoleni z proponowanych przez rząd rozwiązań dotyczących podnoszenia płac w budżetówce i zwiększania poziomu płacy minimalnej. Solidarność proponuje rozwiązania, które uderzą w najmniej zarabiających, czyli osoby wchodzące na rynek pracy oraz najsłabiej wykwalifikowanych pracowników.

We wtorek w Gdańsku podczas nadzwyczajnych obrad Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” dojdzie do spotkania związkowców z premierem Mateuszem Morawieckim. Solidarność domaga się między innymi zwiększenia płac w budżetówce oraz podniesienia płac minimalnych. Za rozwiązaniami, które mają pomagać najsłabszym, kryją się jednak katastrofalne skutki.

REKLAMA

Rzecznik NSZZ „Solidarność” Marek Lewandowski powiedział, że główne żądania „S” to: 12 proc. wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, 8,5 proc. wzrostu płacy minimalnej oraz odmrożenie kwoty naliczania funduszu socjalnego, co dałoby wzrost na jednego pracownika rocznie o ok. 300 zł.

Podniesienie płacy minimalnej o 8,5 procent oznaczałoby, że wyniesie ona 2275 złotych, przy czym rząd proponuje obecnie 2200 złotych, a przecież jeszcze niedawno wynosiła ona 2000 złotych. Przyczyną podnoszenia płacy minimalnej jest inflacja, która stoi też za propozycją PiS-u na kolejne wybory „1000 plus”.

Przed negatywnymi konsekwencjami płacy minimalnej ostrzega już od dawna Jeremi Mordasiewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan: Znaczący wzrost płacy przyczyni się do dezaktywizacji zawodowej, uderzy w lokalne rynki pracy i niektóre branże.

Jeżeli przyczyną podniesienia płacy minimalnej jest inflacja, to oznacza to, że zarabiający „minimalną krajową” dostaną np. 100 złotych brutto więcej, ale na takie same zakupy jak w ubiegłym roku wydadzą o 150 złotych więcej. Inflacja przyczynia się do gwałtownego wzrostu cen.

Po drugie podniesienie płacy minimalnej o np. 100 złotych brutto oznacza, że pracownik dostanie niecałe 60 złotych, a całą resztę zgarnie w podatkach i składkach rząd. Zwiększą się też koszty po stronie pracodawcy, co doprowadzi do jeszcze większego wzrostu cen.

Ustalanie pensji minimalnej sprawia, że towary drożeją, a wielu młodych ludzi lub niewykwalifikowanych pracowników pozostaje bez pracy. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zdjęcie nadmiernych regulacji i podatków obciążających pracę.

Jak młodzi ludzie mają wejść na rynek, kiedy nie mogą zacząć pracować na niżej płatnych stanowiskach i się rozwijać? Nikt nie zapłaci 2200 złotych za pracę pracownika, którego praca jest warta 1500 złotych.

Obserwować negatywne skutki płacy minimalnej możemy już teraz, mimo że jeszcze niedawno nie była ona ustanowiona na zbyt wysokim poziomie. „Rzeczpospolita” kilka dni temu opublikowała artykuł pt. „Przed trzydziestką, bierni, zapomniani i bez kwalifikacji”.

Płynęły z niego bardzo smutne wnioski: aż 13 procent osób w wieku od 15 do 24 lat nie podejmuje żadnej pracy, ani się nie uczy. Mowa tu aż o 890 tysiącach osób, których kwalifikacje nie odpowiadają potrzeb potrzebom rynku, a którzy nie mogą pracować za niższą płacę.

Źródło: PAP/Rzeczpospolita/NCzas

REKLAMA