Michalkiewicz o Korze: wiem, że mnie nie lubiła

Stanisław Michalkiewicz i Kora Sipowicz. Fot. nczas.com, PAP
Stanisław Michalkiewicz i Kora Sipowicz. Fot. nczas.com, PAP
REKLAMA
  • „Oni wszyscy nie żyją, oni wszyscy nie żyją!” – krzyczała baronowa Sapurai w filmie „Kim pan jest, doktorze Sorge?” o sowieckim szpiegu narodowości niemieckiej, który jako urzędnik niemieckiej ambasady w Tokio, a zarazem agent RAZWIEDUPR-a przekazał Stalinowi informację, że Japonia nie uderzy na Związek Sowiecki. Umożliwiło to „stawce” przerzucenie dywizji syberyjskich na front niemiecki, dzięki czemu Moskwa nie została przez Niemców zdobyta, a sytuacja na froncie zaczęła się odwracać – co prawda bardzo powoli, niemniej jednak.

    Rozpaczliwy okrzyk baronowej Sapurai wziął się stąd, że była ona kochanką Ryszarda Sorge, który był bardzo dużym mężczyzną, co w Japonii mogło mieć dodatkowe znaczenie. Śmierć, zwłaszcza w postaci egzekucji przez powieszenie – a tak właśnie skończył Ryszard Sorge – zawsze jest tragedią, ale okazuje się, że nie ma takiej tragedii, z której nie można byłoby wycisnąć soku humoru. Toteż z moich czasów studenckich pamiętam piosenkę Macieja Zembatego, który na melodię „Marsza żałobnego” Fryderyka Chopina śpiewał, że „Choć właśnie pada, pada deszcz, w dębowej trumnie sucho jest. (…) Ubogim krewnym trumna wrzyna się w ramiona i już ledwo idzie żona”. Z Maciejem Zembatym współpracowała Olga Jackowska, późniejsza „słynna Kora” – jak prezentował ją plakat reklamujący film „Wielka majówka” z zespołem „Maanam”, w którym „Kora” śpiewała.

    Czytaj także: Czarna seria niemieckich producentów samochodów trwa. 300 tys. aut zagrożonych samozapłonem. Chodzi o prestiżową markę

    REKLAMA

    Różne to były piosenki. Od nastrojowego „Krakowskiego spleenu” („Czekam na wiatr, co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na RAZ ze słońcem twarzą w twarz”), poprzez melancholijny „Szał niebieskich ciał” („Życie płynie bez pośpiechu. Bez uśmiechu i bez grzechu. Bez rozpaczy, bez radości. Bez nienawiści, bez miłości. A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją”), poprzez dynamiczne „Cykady na Cykladach” (Jest bardzo, bardzo, bardzo cicho, Słońce rozpala nagie ciała. Morze i niebo ostro lśni. Dobrze mi, ach, jak dobrze mi. (…) Cykady na Cykladach, Cykady na Cykladach, nocą gwiazdy spadają, a dyskoteka gra!”), aż po pretensjonalne „Szare miraże” („Tylko dlatego, że jesteś nikim, możesz pogadać z drugim człowiekiem, życie bogate, pełne sekretów w szarym człowieku. (…) I tajemnicą niech pozostanie, co zwykle jadasz na śniadanie i czy w tygodniu kochasz się razy siedem, czy też pięć”).

    Spośród zacytowanych piosenek tylko do jednej („Cykady”) tekst napisał Marek Jackowski, a do pozostałych – Kora. W piosenkach jak to w piosenkach – banalność i nieporadność tekstu zakrywa muzyka. Kora miała szczęście, że muzykę do większości śpiewanych przez nią piosenek napisał niewątpliwie utalentowany Marek Jackowski, chociaż trzeba przyznać, że i ona, jako autorka tekstów, prezentuje się nie najgorzej, zwłaszcza na tle przeraźliwej grafomanii bezwstydnie wciskanej przez współczesnych wyrobników przemysłu rozrywkowego.

    Kiedy 30 lat temu byłem we Francji, zauważyłem, że mieszkają tam obok siebie dwa francuskie narody. Przynależność do jednego czy drugiego łatwo było określić, zwłaszcza cudzoziemcowi. Przedstawiciele pierwszego narodu francuskiego w rozmowach między sobą wyrażają się w sposób dla cudzoziemca zrozumiały, podczas gdy ci drudzy porozumiewają się przy pomocy beknięć: aaa, eee, uuu… i się rozumieją!

    REKLAMA